11 marzec 2013 Wtorek
Pora zbierać się na kolejną wyspę, kupuje bilet za 28€ na wyspę i
wieczorem żegnam z Michałem. Przyjeżdza po mnie autobus i zabiera do portu.
Wypływam dużym statkiem Naviera de Armas. Opuszczam po ponad 3 miesiącach moją
ukochaną wyspę Gran Canarię.
O 5 rano jestem
już w porcie w stolicy wyspy Arrecife. Stamtąd przy pochmurnej pogodzie idę do
małej wioski Costa Teguiste. Siadam na kamiennej plaży i zapisuję wspomnienia w
moim papierowym dzienniku. To już trzeci , 2 wcześniejsze wysłałem do domu gdy
jeszcze byłem na Teneryfie. Po zjedzeniu owsianki z bananami na śniadanie idę
na piechotę spowrotem do Arrecife. Planem na tej pustynnej wyspie jest obejście
jej na piechotę lub też zwiedzenie wielu miejsc lecz bez większej ilości
autostopowania. Tak więc w mieście idę do pięknego kanału gdzie stoją kolorowe
łodzie. Domki na tej wyspie i w tym mieście w większości są pomalowane na biało
z niebieskimi okiennicami i drzwiami. Następnie biorę mapkę wyspy z punktu
turystycznego. Zwiedzam fortecę osadzoną na wodzie z długim kamiennym mostem.
Następnie idę brzegiem oglądając miejską plażę na wyjście z miasta, celem jest
dotarcie wybrzeżem do plaż położonych na południu wyspy. Wychodzę za miasto,
obozuje w namiocie na plaży niedaleko lotniska.
Rano ruszam przez miejscowość Playa Honda z totalnie białymi domkami i niebieskimi okiennicami. Następnie idę po jej długiej plaży dochodząc do ogrodzenia lotniska , które znajduje się po mojej prawej stronie. Na końcu widzę jakiś tłum ludzi tutaj, ogrodzenie się kończy i jest w wodzie mała metalowa platforma ze światłami dla samolotów. Ja patrzę a samolot przelatuje dostłownie 10m nad głowami znajdujących się na ścieżce przy ogrodzeniu ludzi. Coś niesamowitego, kręcę filmy w full HD, następnie sam ustawiam się koło ogrodzenia. Następnie ogromny pasażerski samolot przelatuje tuż nad moją głową.
Rano ruszam przez miejscowość Playa Honda z totalnie białymi domkami i niebieskimi okiennicami. Następnie idę po jej długiej plaży dochodząc do ogrodzenia lotniska , które znajduje się po mojej prawej stronie. Na końcu widzę jakiś tłum ludzi tutaj, ogrodzenie się kończy i jest w wodzie mała metalowa platforma ze światłami dla samolotów. Ja patrzę a samolot przelatuje dostłownie 10m nad głowami znajdujących się na ścieżce przy ogrodzeniu ludzi. Coś niesamowitego, kręcę filmy w full HD, następnie sam ustawiam się koło ogrodzenia. Następnie ogromny pasażerski samolot przelatuje tuż nad moją głową.
Na piechotę przez wyspę
Obserwuję jeszcze
parę nadlatujących samolotów. Następnie ruszam dalej mijając tłumy turystów.
Następnie promenadą przemierzam miasteczko las playas . Dochodzę do pięknej
miejscowości Puerto del Carmen, gdzie rosną na niej palmy z kokosami ;). Jem
tutaj moje pomarańcze podziwiając to piękne miejsce, przechodzę po plaży. Stąd
idę klifem za miasto aż do kolejnej miejscowości Puerto Calero. Tutaj poznaję
Zsusę, dziewczynę z Węgier mającą praktyki w tutejszym hotelu. Jest już prawie
wiecźór , wymieniamy się fb, ona ucieka do pracy. Ja na końcu tego miasteczka
przechodzę koło hotelu z malą plażą, jest tu prysznic tylko dla gości
hotelowych. Nikogo nie ma, tak sobie myślę stoję na terenie hotelowym a więc
jestem jego gościem, zrzucam z siebie wszystkie ciuchy i idę pod prysznic. Po
całym dniu trekkingu to jak lekarstwo. Następnie za wzgórzem odsłaniają mi się
klify w oddali. Tam dojdę jutro, teraz na wulkanicznej szarej ziemi rozbijam
mojego fjorda nansena. Czytam ebooka po kolacji i piszę mój pamiętnik prawie
jak co wieczór. Rankiem ukazuje mi się cudowny widok, skalisto-piaszczyste góry
i klify na wprost mnie, oświetlone czerwonym światłem wschodzącego słońca. Mam
mały problem ze spakowaniem mojego namiotu bo wieje na tej wyspie cholernie,
już wczoraj gdy szedlem nieźle wiało. Patrzę a w dole cała ziemia się porusza i
idzie w moim kierunku, przyglądam się dokładnie a to ogromne stado kóz, idą w
moim kierunku. Jest z nimi też pasterz. Przechodzą za chwile koło mnie setki
kóz. Niesamowity poranek! Idę ścieżką do malutkiej wioski Playa Quemada leżącej
u stóp tego wzgórza.
Tutaj piękny
widok na klify, pomiędzy nimi różne kaniony ( barranco) z dzikimi plażami. Rozpoczynam
trekking w górę, następnie dochodzę do pierwszej plaży. Nie ma nikogo, udaję
się wyżej przekraczając kolejną górę i dochodząc do malutkiej plaży, z mała
jaskinią w której jest pełno różnego rodzaju ozdób (sznurki,muszle, zabawki,
kamienie itd.) do tego ogród z różnymi rodzajami drzewek. Tam odpoczywam trochę
przy szumie fal. Następnie ruszam przez kolejne górki i jestem na kolejnej
plaży z ogromnym klifem. Stąd cały czas kontynuję drogę na piękną plażę którą
mi polecono playa del papagayo niedaleko miasta playa blanca. Wędruję cały
czas, potem dochodzę do piaszczystej drogi. Po całym dniu wędrówki po zachodzie
słońca dochodzę do opuszczonego kempingu przy tej plaży. Wieje strasznie,
próbuje postawić naniot ale nie da rady przy takim wietrze, rezygnuje z tego
pomysłu, idę pod budynek z toaletami, tutaj nie wieje. Także rozkładam moją
matę i śpiwór i śpię w tym właśnie miejscu. Z samego rana idę na plażę
papagayo, oglądam ją z góry z klifu jest mała zatoczka, piękna błękitna woda za
nią ciągną się inne plaże z piaskiem. Śchodzę tam i gotuję owsiankę, następnie
przychodzą pierwsi ludzie. Potem koniec ciszy i spokoju tego magicznego
miejsca. Idę sobie trochę popływać, potem wracam do opalania.
Hej :) Świetny wpis, bardzo dobrze się go czyta! Ja również niebawem wybieram się na Lanzarote i takie pytanie mi się nasunęło - czy kartusz z gazem kupowałeś na Lanzarote? Jeśli tak, to gdzie go można kupić? Na Gran Canarii przez cały okres pobytu nie udało nam się kupić kompatybilnego kartusza i przez to mam obawy czy na Lanzarote będą podobne problemy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Piotrek
Mamy ten sam system. Szukaliśmy głównie na stacjach benzynowych lub właśnie w tych ferreteriach. Sklepu typowo outdoorowego nie znaleźliśmy. Udało nam się w końcu w Galdar kupić jakiś kartusz i byliśmy zadowoleni, że następnego w końcu zrobimy sobie ciepłą herbatkę, a tu zonk, kartusz nie pasuje do kuchenki :P
UsuńNo nic, dzięki za odpowiedź, zobaczymy na miejscu w takim razie :P