niedziela, 9 listopada 2014

Przpiękna wioska Masca i ogromne zółwie


18 wrzesień 2013 Środa

Następnego ranka łapię stopa do małej wioski stąd rozpoczynam trekking po stromym zboczu z kaktusami i krzewami dochodząc wyżej do wioski Teno. Jest trochę pochmurnie, złapałem krótkiego stopa wcześniej z dziadkiem który mnie zawiózł kawałek widzę go w tej wiosce po raz ponownie i zaprasza mnie na spróbownie słynnej naleweczki z owoców. Potem rozgrzany ruszam stamtąd i po całym dniu przepięknego trekkingu trekkingu nad klifami w górach dochodzę do mojego punktu - wioski Masca. Jest położona w kanionie który schodzi w dół na płażę, po środku tego kanionu jest stożkowa skała u stóp której leży ta niezwykle turystyczna i malownicza wioska. Rozbijam namiot nad nią.













Następnego dnia schodzę i zwiedzam i ogłądam te urokliwe miejsce.Widać stąd kolejną Kanaryjską wyspę – La Gomerę.Wioska jest położona w małej pięknej dolinie, na środku której widnieje ogromna skała. Mało tego można stąd zejść w dół do plaży ale jest tam spory kawałek. Energia jest tu niesamowita, spędzam kolejny nocleg w tym miejscu tym razem pod palmami. Kolejnym punktem jest miejscowość El Puertito gdzie można podobno pływać z żółwiami.








20 wrzesień 2013 Piątek

Tak więc rano z wioski Masca łapię stopa z dwoma pięknymi siostrami z Francji i zawożą mnie do Tamaimo stamtąd kolejny stop nad wybrzeże do Acantilado de Los Gigantes. Tutaj spotykam dosłownie po 20min Małżenstwo z Polski. Są na urlopie i zapraszają mnie do swojego hotelu, wchodzę z ogromym plecakiem w górskich butach, ludzie na mnie dziwnie patrzą. Idziemy do ich pokoju, opowiadam o mojej autospowej podróży, nie mogą uwierzyć. Oferują mi nielegalny nocleg w ich all inclusive hotelu. Ale zarąbiście jeszcze nikt podczas mojej podróży nie zaprosił mnie do hoteluJ Robię też nietypowe pranie mojego lidlowego śpiwora w ich wannie.
Przynoszą mi również jedzenie z basenowego baru. Rozmawiamy długi czas, idziemy wieczorem na miasto i każą mi wybrać jakieś jedzenie z supermarketu. Tam wybieram jakieś klopsy w puszce które potem podgrzewam na kuchence w hotelowym pokoju. Następnie schodzimy niżej do baru i tam pijemy darmowe kufle piwa. Nikt nie zdaje sobie sprawy że nie jestem klientem tego hotelu;). Śpię na wygodnej kanapie w salonie. 





21 wrzesień 2013 Sobota


Dziękuje temu przemiłemu małżeństu za taką niespodziankę i miłe towarzystwo niesamowity czas w hotelu . Rano zbieram się w celu dotarcia do El Puertito.
Stąd dostaje się stopem niedaleko do miasteczka Playa de San Juan. Tutaj pływam w oceanie i opalam się na kamienistej plaży. Oglądam piękny zachód słońca, następnie rozkladam moją matę i śpiwór na gruncie z palemkami koło promenady.
Rano dowiaduje się od moich koleżanek Kasi i Oli że też chcą zobaczyć żółwie ogromne i jadą do El Puertito. Umawiamy się w Playa San Juan gdzie przebywam, następnie witamy się i zapoznaję się z ich koleżanką Polką, łapiemy wspólnie stopa do El Puertito, ukazuje się nam mała zatoczka z kilkoma budynkami, plażą i zacumowanymi łodziami. Dziewczyny mają nawet woodoporny aparat. Wskakujemy do wody i szukamy żółwi. Po jakimś czasie płynie ogromny żółw, robie zdjęcia. Widzimy jeszcze kilka. Naprawdę robią wrażenie, oddaje pożyczoną maskę i potem pijemy piwko na plaży. Dziewczyny późnym po południem wracają do Puerto de La Cruz. Ja zostaję i śpię na pobliskim klifie jutro planuję spędzić kolejny dzień na plaży. Tak więc rano idę na plażę , nie ma prawie nikogo. Przypływają łodzie z turystami i sprzętem do nurkowania. Ja podpływam do jednej z nich i pytam czy nie mógłbym pożyczyć maski i rurki. Facet wręcza mi komplet i wypatruję żółwi pływając po zatoczce. Udaję się widzę jednego niżej tak więc nurkuje płyne za nim i obserwuje go z bliska, następnie po nabraniu kolejnego oddechu łapię go i żółw zaczyna ciągnąć mnie jak podwodna motorówka. Coś niesamowitego, po tym przerażony żółw ucieka gdzieś. Ale nic straconego bo potem wypatruję kolejnego łapiąc go i kontynując zabawę "ja i żółw -motorówka ;)". Oglądam jeszcze dwa kolejne, oddaję maskę. Opalam się i nocuje kolejny raz na klifie.

















Pierwsza praca podczas mojej podróży

24 wrzesień 2013

Z wioski El Puertito rano ruszam wybrzeżem i docieram do dzikiej plaży, są tu bambusowe domki w których mieszkają jacyś ludzie. Następnie kolejna dzika plaża i kolejne szałasy. Mieszkają tu Hipisi i jedna rodzinka z dzieckiem w skalnej jaskini. Coś niesamowitego i pięknego!





Tuż za wzgórzem już turystyczna miejscowość, ja udaję się przez miasteczko w kierunku plaży Las Americas. Docieram najpierw do Playa Fańabe, tutaj relaksuje się pod palmą, potem zauważam że jakiś Azjata podchodzi do ludzi w białym stroju i masuje ich na prywatnych leżakach. Wpadam na genialny pomysł jutro zrobię to samo. Następnego dnia po noclegu na plaży kupuję w sklepie mleczko kokosowe za 1euro, biorę ręczniki papierowe z Toalety i wędruje z plecakiem na plaże ubrany w jeansy, niebieską koszulę i sandały oraz kapelusz. Podchodzę do ludzi oferując masaż fizjoterapeutyczny, ludzie pytają o cenę - 20eur za 30min. Poo wielu odmowach osób nareszczie pierwsza osoba zgadza . Masuje plecy na ich prywatnym leżaku, tak przechodzę plaże z 4razy. W ciągu pierwszego dnia zarobiłem 80€! Szok! Spędzam tu na tej plaży 10dni, mam nawet stałą klientkę z Rosji – Leila. Pełno tu bogatych turystów z tego właśnie kraju, oraz Angli, Niemiec, Francji.Po pracy i za zarobioną kasę piję piwka –Dorada (Piwo tu produkowane na wyspie) w lokalnych restauracjach które można kupić za 1,20 euro. Dodatkowo jakieś słodkości i napoje. Oglądam przepiękne zachody słońca nad wyspą La Gomera. Chodzę pod Mc Donalds i korzystam z darmowego wifi. W ciągu 10 dni pracy na plaży zarabiam 450€ wraz z jedną sesją ślubną którą wykonałem na przepięknej dzikiej plaży dla pary z Polski w podróży poślubnej. Walczę z Policją która mi zabrania niby wykonywać masaże na plaży. Azjaci też mają problema bo ich zgarniają z plaży. Pełno tutaj murzynów sprzedających zegarki podróbki orgyginalnych marek a afrykanki plotą warkoczyki dziewczynką. Każdy pracuje jak potrafi oczywiście nie płacąc przy tym żadnego podatku.










1 październik 2013 Wtorek

Gdy chadzam po plaży z moim plecakiem w niesamowitym upala całkiem przypadkowo spotykam świeżo upieczone małżeństwo z Polski Ania i Jacek. Szukają kogoś aby wykonał im sesję fotograficzną coś w rodzaju ślubnej sesji. Mają ze sobą stroje ślubne, proponuję że mógłbym im takową wykonać, jestem amatorem fotografii ale czemu nie spróbować. Umawiamy się na kolejny dzień i przyjeżdzają po mnie wypożyczonym autem. Zabieram ich na tą dziką plażę przez którą przechodziłem z tymi pięknymi szałasami i tymi tubylcami. Trzeba do niego kawałek zejść i top o stromych klifach. Miejsce się im podoba a więc zostajemy tutaj i wykonuję dla nich sesję dla tego miłego młodego małżeństwa. Po sesji jedziemy na posiłek do Mc Donalds przy plaży i najadamy się do pełna kolacją którą mi stawiają. Kopiujemy tam zdjęcia na ich laptopa które wykonałem dla nich. Za sesję życzę sobie 100 euro. Żegam się Anią i Jackiem z Polski gdy wysadzają mnie w porcie. Udaje się kawałek dalej śpię na wale koło tego portu.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz