sobota, 28 maja 2016

Rajska eko-wioska - dżungla, złote mrówki, jaszczurki biegające po wodzie i magiczna rzeka



15 kwiecień 2016 Piątek


Już o dłuższego czasu czułem, że muszę opuścić stolicę Kostaryki. Zaplanowaliśmy z Cinthią iż zapłacimy za mieszkanie do 15go tego miesiąca a potem je opuścimy. Problemem jest to iż ona chcę kontynuować swoją pracę w Call Center jak na razie a ja mam dość pobytu w mieście. Wcześniej myśleliśmy aby razem podróżować ale teraz to nie wiadomo jak się to potoczy. Tak się złożyło iż wcześniej zapytałem moją znajomą spotkaną na ulicy podczas mojego grania tam o to czy nie mógłbym czasem zostać w tym centrum medycyny naturalnej jej koleżanki. Dostałem numer do tej kobiety o imieniu Sophie i skontaktowałem się z nią pytając o taką możliwość. Powiedziała, że nie ma problemu i to miejsce znajduję się godzinę drogi z San Jose koło miejscowości Orotina. Miałem tam dojechać autobusem ale jakoś godzinę przed opuszczeniem mieszkania zadzwoniła do mnie i powiedział iż będzie w stolicy Kostaryki bo musi podjechać do sklepu coś w stylu Obi. Spędziliśmy z Cinthią tu na mieszkaniu 4 miesiące wspólnie  i będąc razem przez 5 miesięcy. Jest mi cholernie smutno i jej też, bo nie wiem czy się zobaczymy po raz kolejny czy nie. Wiedzieliśmy o tym oboje od początku, że możliwym jest iż nasze drogi się rozejdą i teraz w tym momencie czuję się okropnie, tym bardziej iż jest ona bratnią duszą i najlepszą osobą jaką kiedykolwiek udało mi się spotkać. Po spakowaniu moich rzeczy opuszczamy mieszkanie i jedziemy autobusem do miasta gdzie żegnamy się w parku, łzy zalewają mi oczy ale wiem że wszystko będzie w porządku, przecież musi być. 

Pobyt w tym miejscu do którego jadę będzie maksymalnie do 27 dnia tego miesiąca bo 28 kwietnia kończy mi się pobyt i potem są dwie opcje:
1 - jechać i odnowić wizę tak jak wcześniej w przypadku chęci pozostania dłużej w Kostaryce 
2 – pojechać do Nikaragui i kontynuować podróż w kierunku Meksyku

Teraz w smutnym nastroju, ponownie z moim plecakiem na plecach idę szukać autobusu który ma mnie zawieźć do tego sklepu z artykułami domowymi niedaleko stąd gdzie mam się spotkać z tą kobietą i pojechać do tej ekologicznej wioski do jej domu. Wsiadam do autobusu i jadę po czym wysiadam koło tego sklepu i dzwonie do niej mówiąc iż jestem już. Ona jeszcze nie na miejscu ale przyjedzie za jakieś 30 minut mówi. Siadam więc pod marketem i czekam potem dzwoni do mnie i mówi iż jest pod wejściem ja idę i witam się z nią i wkładam plecak do auta. Widać po niej, że kobieta nie jest tutejsza a jak się okazuje jest Francuzką. Idziemy razem do sklepu bo ona musi kupić klamki do drzwi, ja poszedłem sprawdzić czy są kartusze do mojego palnika ale niestety jak się okazuje tego systemu tutaj w ogóle nie ma. Czekam aż spokojnie wybierze klamki i idziemy do auta gdzie rozpoczynamy rozmowę. Okazuje się iż jest ona mistrzem Reiki, robi ceremonie Ayahuasca czyli psychoaktywnej rośliny z dżungli używanej przez szamanów do kontaktów spirytualnych, oraz jest uzdrowicielką karmiczną. Podróżowała wiele po Świecie w tym Indiach i Ameryce płd. Wcześniej przez 15 lat mieszkała w Wenezueli, ma 4 synów w tym jednego w moim wieku i córkę. Opowiada, że ta cała ekologiczna wioska w której mieszka jest magiczna i jest dużo zwierząt i roślin i jest nawet rzeka z wodą kryształ. 

Wioska jest nie daleko miasteczka Orotina, stamtąd potem drogą bez asfaltu pniemy się w górę i dojeżdżamy do bramy wjazdowej. Piękna zielona roślinność i drzewa a w nich skryte domy. Jedziemy pod jej dom gdzie parkujemy i wchodzimy do środka. Jest to mały domek otynkowany na szaro, jest on zupełnie odkryty tzn. Posadzka, kuchnia i sala jest odkryta po drugiej stronie 4 kolorowe drzwi do pokoi, cały dom jest w kształcie liścia! Poznaję jej dzieci czyli chłopczyka Adriana i jej córeczkę Sophie. Wokół domu wysokie tropikalne drzewa, skałka nawet widać łażące ogromne jaszczurki – iguany i skaczące po drzewach wiewióry oraz słychać wszędzie śpiew tropikalnych ptaków. Dostaję swój pokoik z drzwiami o kolorze czerwieni ale najpierw w nim sprzątam bo tutaj trwają prace budowlane także pełno pyłu wszędzie. Zaraz potem zaczyna padać tutaj pierwszy od ponad 5 miesięcy deszcz bo jest pora sucha aktualnie i Sophie mówi iż przywiozłem go bo w Stolicy padało już dwa razy. Rzeczywiście czuję się jakby ten deszcz ze mną tutaj przywędrował. Cieszę się ogromnie po raz kolejny tym bardziej, że pada ulewnie a tutaj jakikolwiek deszcz w tropikach to zbawienie! Dla mnie jako dla człowieka ale też dla wszystkich zwierząt i roślin które usychają. Widać, że te góry w których jestem są żółtawe co świadczy o ogromnej suszy. 

Cieszę się moim nowym miejscem i deszczem a jutro rozpoczynam pracę tutaj bo przyjechałem coś na zasadzie wolontariatu. Będę pracował na ogrodzie ok 4-5 godzin dziennie w zamian za miejsce do spania i jedzenie.

16 – 27 kwiecień ( Pobyt w Ekologicznej Rajskiej Wiosce)


Cała ta wioska jest nazywana po Hiszpańsku „Ecovilla” i jest tutaj około 40 domków. Teren jest pokryty tropikalnymi drzewami w tym mango których teraz pełno. Wioska posiada własny ekologiczny ogródek, zbiornik biomasy wytwarzający gaz, basen, odkryte drewniane domki rekreacyjne, najszybszy internet w Kostaryce oraz dostęp do rzeki. Na terenie wioski oczywiście trwają jeszcze prace budowlane bo nowe domki powstają ale nie ma hałasu. 


sklep  " Super Jan Paweł II "



rajskie ptaki, tukany i małpy to w tej wiosce normalka

dom Piotrusia Pana

Drugi dzień pobytu czyli w Sobotę rano rozpoczynam pracę dziś pierwszego dnia będę pomagał wstawiać drzwi znajomemu mojej hostki o imieniu Rudolfo. Jak się okazuje budowlaniec podróżował autostopem tak jak ja po Europie i był w Kanadzie. Do tego swoje zdolności budownicze nabył sam i nie chodził do żadnej szkoły. Pomagam mu najpierw przycinać listwy drewniane na framugi do drzwi które wstawiamy do wszystkich z pokoi a potem dwóch łazienek na zewnątrz. 2 z 4 pokoi są jeszcze nie skończone i jest tam pełno pyłu i gratów. Po przycięciu drewna i wstawieniu framug. Wstawiamy drzwi montując zawiasy, z drzwiami jest problem i trzeba je trochę przyciąć i dopasować. Potem jemy po południu obiadek i ponownie zabieramy się do roboty i zabieramy się za drzwi do łazienek. Tutaj pojawia się problem bo jedne z drzwi totalnie nie pasują ale jak to?? Ktoś spierdzielił robotę ze ścianą po pierwsze w ogóle nie łapie poziomu w pionie a framuga wystaje na zewnątrz. Musimy wielokrotnie manipulować z zawiasami i przycinać drzwi tą specjalną ręczną maszyną do polerowania drewna. Potem udaje się jakoś je wstawić tak aby się zamykały. Z drugimi drzwiami do łazienki nie ma problemu bo wchodzą we framugę jak w masło. Tak zleciał cały dzień od 8 – 17.30 to ponadto co było planowane ale to nic bo mam drzwi do pokoju swojego. No i dom się prezentuje teraz zupełnie inaczej z zewnątrz :D. 

Zajadam się owocami mango oczywiście, a nawet zbierałem tutaj rosnące orzechy nerkowca rosnące na drzewach. No i te orzechy są toksyczne w środku!! Należy po zebraniu smażyć je na ogniu aż do czarności potem dopiero można je otworzyć gdy toksyny się zneutralizują. Toksyny mogą prowadzić do potężnych oparzeń, także orzechy nerkowca są najdroższymi na świecie chyba ze względu na ten proces i niebezpieczeństwa z nim związane są one jednocześnie najniebezpieczniejszymi jadalnymi orzechami świata no może nie do końca bo kokos też orzech i jak ok 2kg spadnie z 15 metrowej palmy to będzie raczej po Tobie. Także nie rozbijać namiotu pod palmami kokosowymi ! 

Powiedziano mi że tuż obok prowadzi w górę droga biegnąca do tej rzeki z naturalnym kąpieliskiem. Jutro niedziela i udaję się tam aby obadać sytuację i się wykąpać.


moja sypialnia

magiczne drzwi - które moje ?:P

Wolność i miłość - bo tylko to się liczy !!!!



drzwi które wstawiałem

pies o imieniu Tai Chi :D

ekologiczny ogród 

warzywa i owoce dla całej wioski

mango, mango mango

jest hamak

jest i basen



orzech nerkowca

prawie jak dwa pomidory

orzechy nerkowca zebrane :D

pomagam w pracach prze drewnie
Poniżej filmiki:


 


Pierwsza Niedziela


Rankiem śniadanie czyli tradycyjnie owsianka tym razem z mango bo tu ich jest od zarąbania. Przypomniały mi się czasy na Kanarach gdzie pierwszy raz zajadałem się owsianką z tymi owocami i to darmowymi bo dostawałem je z warzywniaków :D. Po śniadaniu zabieram kolejne mango i owoce – gwiazdki  (star fruits) oraz 1l zimnej wody i ruszam w drogę. Cała wioska ogrodzona jest drutem kolczastym pod którym się przedzieram bez problemu w czym już mam wprawę i zaczynam wędrówkę drogą w górę. Jest 8:00 a już się czuje gorąco, pełno drzew i ptaków, zupełnie nie ma nikogo, dochodzę do farmy o nazwie „tacotal” to znaczy iż mam kontynuować dalej i tak też robię i dochodzę do niżej położonego terenu i to całego zielonego z drzewami i lianami na nich wiszącymi i wyschniętej rzeki którą przechodzę wychodząc z zielonego terenu a wkraczając w suche zarośla ale zaraz po chwili pojawia się ta rzeka. Nie ma nikogo, po lewej miejsce w którym można się kąpać i woda kryształ tak jak mi powiedziano. Po prawej mojej wodospadzik i kolejna tama na rzece w której można się kąpać. Po chwili już w spodenkach kąpielowych i rozkoszuję się krystaliczną, lekko chłodnawą wodą i obecnością sam na sam z naturą. Obczajam dwa kąpieliska ale jakoś odpowiada mi lepiej to w dole bo jest więcej miejsca do pływania i wodospad który służy mi jako hydromasaż. Koło skał zauważam siedzące na kamieniach jaszczurki Chrystusa czyli te co potrafią biegać po wodzie. Biorę aparat swój do ręki i wchodzę do wody, zanurzając się prawie jak krokodyl idąc powoli i uważając na sprzęt bo to nie wodoodporne Go Pro tylko aparat. Jestem nie daleko małych jaszczurek ale nie udaje mi się uchwycić momentu jak biegną po wodzie a jedynie jak skaczą. Poza tym bateria mi się wyczerpała jakoś w momencie gdy zjawili się pierwsi ludzie. Potem idę w górę rzeki zbadać teren i okazuje się, że droga prowadzi na kolejne pastwiska i tereny ogrodzone drutem kolczastym ale jest tam sucho, zieleń panuje teraz tylko w miejscu przy rzece. Nie ma co będę musiał wrócić tutaj innego dnia z dwoma w pełni naładowanymi bateriami i będę się czaił aby nakręcić film jak jaszczurki biegną po wodzie. Teraz wracam do wioski na obiad.



ogromne drzewa



takiiiii pień




Kolejne dni czyli od Poniedziałku do Soboty 


Podczas kolejnych dni pobytu w ekologicznej wiosce pomagam w ogrodzie czyli dostałem zadanie pracy z ziemią i kamieniami. Przy schodach wyrównuje poziom ziemi i układam kamienie. Pracują też w tym samym czasie budowlańcy wykańczający łazienki. Ja ogarniam temat wyrównując i oczyszczając teren. Ok 12 – 12:30 kończę codziennie i przyrządzam sobie obiad. Powiedziano mi iż mogę swobodnie korzystać z kuchni także gotuję sobie obiad. Nie ma godzin na wspólne posiłki tak  więc w domu każdy je jak chce. Ja tam sporządzam sobie jakiś ryżyk z soczewicą czy fasolą i porcją warzyw lub też czasami omlety. Po obiedzie chadzam do tych szałasów rekreacyjnych gdzie jest basen i dostęp do internetu i tam relaksuję się bujając na hamaku przy śpiewach ptaków czy pływam w basenie ze słoną wodą. 

Pewnego dzionka poszedłem ponownie nad tą rzekę nad to naturalne kąpielisko i akurat nikogo nie było. Popływałem a potem wyruszyłem w górę strumieniem zanurzony w wodzie aby odnaleźć te jaszczurki Chrystusowe biegające po wodzie. Zauważyłem małe siedzące na kamieniach w rzece i podkradłem się czołgając w strumieniu niczym harcerz w podchodach. Jaszczurki już mnie zobaczyły i stały się bardziej czujne. Ustawiłem aparat na nagrywanie i czekałem aż coś się wydarzy, gdy poruszyłem się jedna w końcu obróciła się i skoczyła na wodę i pobiegła po niej w niesamowitym tempie. Po udanym sfilmowaniu podkradałem się dalej i wyczaiłem kolejne. Prawie wszystkie się wystraszyły jeszcze przed tym jak zacząłem nagrywać. Nie jest to takie proste aby nagrać zwierzęta mój aparat ma zoom 8x a i tak aby podejść nie zauważenie na bliską odległość tak żeby mieć dobry bliski kadr to nie takie proste. Są dwie opcje: albo siedzisz godzinami czy nawet dniami w jednym miejscu praktycznie w bezruchu jak Ci filmowcy w National Geographic albo ryzykujesz i się podkradasz bliżej i używasz zbliżenia. Ja pomimo tego iż uwielbiam przebywać z naturą i robić macro zdjęcia i filmy nie mam zamiaru spędzać godzin czy dni na czekanie w jednym miejscu. Poza tym aby robić takie coś też na początku jest oczywiście lepiej zapoznać się z miejscem i ze zwierzętami jakie i o jakich porach się pojawiają w których miejscach. Zauważyłem jedną potężną jaszczurkę Chrystusową o takiej wielkości jak Iguana i z grzbietem pokrytym grzebieniem takim kolorowym. Coś niesamowitego bo nie wiedziałem iż dorastają one aż do takich wielkości. Udało mi się nakręcić tego dnia tylko jeden film więcej. Potem przed zmrokiem udałem się z powrotem do eko-wioski  ale po drodze natrafiłem na dwa piękne konie – super spokojne które mnie wąchały i cieszyły moim towarzystwem a było to w miejscu z widokiem na te góry w dole i na burzę w oddali.


Ugotowałem Barszcz

jak widać smakuje :D




mój domek w nocy


Kolejne dni praca na ogródku z ziemią suchą jak wiór i gdy przerzucam ją kurzy się strasznie a ja jestem każdego dnia po pracy uwalony prawie tak jak górnik z kopalni :P . Codziennie rano o 7:30 przyjeżdża po dzieci busik i zawozi do szkoły niedaleko wioski. Przybyła do domu też pewna kobieta o imieniu Jessica z USA która przyjechała do tej eko wioski na wakacje ale tak się złożyło iż kobieta u której mieszkała była lekko zwariowana i kłótliwa wyniosła się stamtąd. Przyjęła Ją moja Pani gospodarz i zamieszkuje teraz ona inny z pokoi. Pytała mnie co można tutaj robić jeszcze poza spędzaniem czasu w wiosce. Powiedziałem jej o rzece i kąpielisku i że idę tam i może się ze mną udać jak chcę od razu się zafascynowała i poszliśmy razem. 

Oczywiście pływanie, hydro masaż wodospadowy, medytacja i kolejne podkradania aby sfilmować Jaszczurki biegające po wodzie. Tym razem udało się paro kronie z czego jestem niesamowicie zadowolony.

 Poniżej film:

 



Kolejnym super wydarzeniem związanym z naturą było to iż tuż przy domu odnalazłem drzewo ze złotymi mrówkami!! Tak ze złotymi mrówkami – dokładnie! Mrówki te są przepiękne i noszą nazwę ( Golden Carpenter Ants) są wielkie i z tego co słyszałem ból po ich ugryzieniu jej podobny do tego od rany postrzałowej i może boleć przez trzy dni!!!  Filmuje je i robię zdjęcia co po raz kolejny nie jest łatwe bo mrówki poruszają się szybko. To nie pierwszy raz gdy widzę złote owady, pierwszy raz to mój ptasznik którego miałem Grammostola Rosea ze złotym odwłokiem, drugi – złota osa w Kolumbii a teraz złote mrówki w Kostaryce! Są cudowne i niesamowite. 

Poniżej film:






prace z drewnem

rodzinka u której mieszkam

piękny ptasznik którego znalazłem pod liśćmi

Niesamowite ogromne złote mrówki!

Są  nazywane ''balas" czyli kula bo podobno jak ugryzie ból jest taki sam jak po postrzale z pistoletu!!











Natura jest pełna niespodzianek i sekretów dlatego uważam iż powinniśmy ją szanować bo przypominam iż ona była tu pierwsza – dopiero potem pojawiliśmy się My – Ludzie. Także to, jesteśmy najsilniejszym i najpotężniejszym z gatunków nie znaczy iż mamy się na naturze wyżywać i ją niszczyć zabijając zwierzęta, wycinając lasy w tym dżungle Amazońską, zatruwając jeziora, rzeki i oceany. Pewnego dnia może zjawić się Inna Rasa – rasa obcych bo Wszechświat jest tak duży iż niemożliwością jest nie istnienie innych planet z życiem. Nawet odkryto ostatnio nowe bliźniaczki naszej Ziemi. Tak więc będąc rasą Świadomą postępujmy Świadomie i z szacunkiem do wszystkiego co nas otacza, bo gdy taka rasa kiedyś się zjawi tzw. Kosmici to też mogą nas wziąć za takie z pozoru nic nie znaczące mrówki i zmieść z powierzchni ziemi. Jak się wtedy poczuje cała ludzkość? Bezradnie i dopiero wtedy sobie uświadomi swoje błędy. Lepiej obudzić się wcześniej niż za późno na planecie wyniszczonej gdzie już nie ma ratunku. Nie bez powodu są te wszystkie filmy science fiction o najeźdźcach z kosmosu bo przypominam iż każdy film ma ukryte przesłanie i ma nas czegoś nauczyć. Uczmy się zarówno od natury która po prostu JEST, Nie pożąda niczego i nie wywyższa się nad innymi rasami, nie znęca się nad nimi. Żyje tu i teraz nie liczy się dla niej przyszłość ani przeszłość. Istnieje bo chce a nie bo musi i jest z tego powodu nie szczęśliwa tak jak wielu z nas.


Wyruszyłem w drugim tygodniu pobytu w eko wiosce ponownie nad rzekę aby pomedytować i postanowiłem iż udam się w górę tej wyschniętej gdzie jak wyżej się okazało była woda i doszedłem do potężnego drzewa z potężną lianą. Po której wspiąłem się na wysokość ok 8 metrów co do bezpiecznych nie należało bo w dole ogromne kamienie leżały. Przyleciały jakieś ptaki rajskie dwa z nich udało mi się sfotografować. Zawędrowałem kawałek dalej do tej rzeki z wyższym poziomem wody gdzie można się wykąpać. Miejsce jednak to leżało wyżej i odkryłem tu niesamowite stworzenia. Pierwszym było coś szybko poruszającego się na powierzchni wody niczym błyskawica, bardzo szybko i przypominało z wyglądu  małe rybki, ale co by rybki robiły na powierzchni wody? Jak potem sprawdziłem były to małe żuczki (krętakowate). Kolejną niespodzianką była duża jaszczurka Chrystusowa wyglądająca jak dinozaur, ponadto w momencie gdy zbliżyłem się aby zrobić zdjęcie spojrzałem na ziemię która cała się zdawał ruszać. Ujrzałem pełno czarnych mrówek, całe mnóstwo idących w moim kierunku, musiałem się wycofać kawałem bo stałem na kamieniu na boso a nawet gdybym miał buty to i tak mogły by mnie obleźć i pokąsać. Cała ziemia zdawała się ruszać, tak sobie pomyślałem że właśnie natrafiłem na jakąś wielką migrację mrówek tylko skąd – dokąd one wędrują zadałem sobie pytanie. Na szukanie odpowiedzi nie ma teraz czasu trzeba spieprzać zanim mnie oblezą. Rzeka tuż obok tak więc wpadłem na pomysł iż wejdę tam i je nagram. Podczas tego wydarzenia zobaczyłem, że nie tylko ja spieprzam ale też żuczki i jaszczurki, nagle wyskoczył duży pająk i zaczął skakać z miejsca na miejsce, po chwili wskoczył do wody i zaczął się po niej odbijać i skakać. Niesamowite!! Potem podszedłem i zobaczyłem iż rzeczny pająk ma ze sobą duże czarne jajko z małymi pajączkami a więc o samica. Ocaliła siebie i jajko z małymi uciekając do wody. Pierwszy raz widziałem pająka skaczącego po wodzie. Dzień pełen niespodzianek natury. Ostatnia niespodzianka jaka mnie spotkała nie była już taka przyjemna! Po kąpieli i przed zapadnięciem zmroku postanowiłem udać się kawałek w górę ścieżką za rzeką aby zrobić zdjęcie „Drzewu z horroru” które wcześniej widziałem. Idąc tam zobaczyłem gniazdo czarnych os. Przybliżyłem się do gniazda już wyciągam aparat i chciałem robić zdjęcie a parę os oderwało się aby mnie użądlić. Upuszczam moją torbę i biegnę w panice, oglądam się za siebie i widzę za sobą 3 osy lecące, po chwili czuję w plecach silne ukąszenie. Biegnę dalej i staję po chwili os nie widać ale słychać brzęczenie. Ściągam szybko koszulkę z siebie i wymachuję na wszystkie strony. Zauważam iż osa siedzi na niej, bo jej żądło wbiło się w materiał i nie może jego wyciągnąć. Rzucam koszulkę na ziemię i zabijam butem. Ból w plecach jest silnie piekący. Na szczęście dopadła mnie tylko jedna z os. Zachciało mi się zdjęcia czarnych os!!! Teraz czuję się jak na filmach gdy oblatują tam stada os i żądlą. Na szczęście mnie dopadła mnie jedna. Robię fotkę tego ukąszenia i okazuje się iż jest krew, także z tego wnioskuje iż żądło musiało być grubego kalibru! W końcu to tropikalne osy. Potem udaję się tam znowu aby odebrać moją torbę i mykam w górę szybko. Obolały dochodzę do drzewa strachu które jak widać strzeże tego terenu tutaj. Potem z piekącym ukąszeniem na plecach wracam wo Eko Wiochy – Dziś dzień pełen niesamowitych przygód z naturą którą mogłem poczuć dziś niefortunnie na własnej skórze :D

Poniżej film:









potężne drzewa z lianami

ooooooommmmmmm

Jaszczurka Chrystusowa biegająca po wodzie

drzewo z horroru

ugryzienie po czarnej osie

ogromny świetlik


rajski ptak z Angry Birds




modliszka liść




W ekologicznej wiosce codziennie rano ok 5:00 słychać „uuu uu  uuu „ małp Kongo i skrzeczących papug. Za dnia można zobaczyć liczne wiewiórki, latające tukany i inne rajskie ptaki a w nocy małe ptaszniki. Kostaryka to raj, ogólnie tropiki to raj ale dlaczego? A no dlatego, że można tutaj żyć praktycznie bez kosztów i o wiele taniej nawet niż w Polsce. W tropikach Ameryki Południowej i Środkowej możemy bardzo tanio kupić teren, a co najważniejsze uprawiać ogród i hodować zwierzęta przez cały rok ponadto energia słoneczna! Po co się męczyć i walczyć o przetrwanie w krajach Europy Północnej skoro można żyć tanio i ekologicznie w zgodzie z naturą. Poza tym teraz w Europie nie jest za kolorowo ciągłe problemy gospodarczo – polityczne, płace, Imigranci z Syrii zamachy terrorystyczne i zwariowana modernistyczna kultura konsumpcjonizmu i fanatyzmu Religijnego! Ameryka Łacińska jest od tego wolna, a ludzie otwarci, dobrzy i pomocni z ogromnym zaufaniem. Krajobrazy jak z bajki góry, wulkany z Lodowcami, Andy ( Ameryka Południowa).  Góry, dżungla,  rajskie plaże, dostęp do wybrzeża Morza Karaibskiego i jednocześnie Oceanu Spokojnego (Cała Ameryka Środkowa plus Kolumbia z w Ameryce Płd.) Poza tym znając język Hiszpański masz dostęp i swobodę zwiedzania po całej Ameryce Łacińskiej nie licząc Brazylii. Ale znając Hiszpański też się tam dogadasz bo jest on podobny :D. Chcieć czegoś więcej?. Dlatego ja podróżuje z moim plecakiem – domem na plecach rozstawiając namiot w każdym miejscu. Do posiadania swojego miejsca na stałe trzeba być pewnym bo potem gdy już człowiek zainwestuje czas i pieniądze to straci swoją wolność. Także do podjęcia takiej decyzji trzeba być w 100% pewnym ja na razie nie podejmuje takiej decyzji ale mam swoje ulubione miejsca. Tak więc w przyszłości kto wie? Może tu właśnie ostanę a może nigdy? Może zawszę będę już podróżował i rozbijał swój namiot i mieszkał u różnych wspaniałych ludzi w różnych miejscach Świata? Kto wie – czas pokaże. Natomiast wszystkich pragnących spokoju i taniego życia zapraszam do Ameryki Łacińskiej wolnej od Terroru, psychopatów, nieustającej konsumpcji itp. Zapraszam do Raju !

27 kwiecień 2016


Dziś wyjeżdżam z Eko Wioski bo postanowiłem iż pojadę odnowić moją wizę po raz kolejny. W tym celu udaję się ponownie  do stolicy – San Jose i spotkam się z Cinthią za którą tęskniłem. Chcemy spotkać się ponownie w Stolicy a co potem to zobaczymy. Nie jest tak łatwo nie planować wbrew pozorom a szczególnie gdy jest się z kimś od 5 miesięcy. Rano Pakuję więc swój plecak i jestem gotowy do drogi. Żegnam się z synkiem Sophie bo jej córeczka poszła do szkoły wcześniej a on nie. Żegnam kolorowy dom liść i magiczną ekologiczną wioskę. Sophie zawozi mnie na dworzec autobusowy do miasteczka Orotina i tam się żegnam z nią dziękując za gościnę oraz z Jessicą z USA. Teraz już w autobusie do stolicy Kostaryki na ponowne spotkanie z Cithią :) !