poniedziałek, 26 października 2015

Praca na budowie na plantacji ananasów


23 - 24 Wrzesień 2015 (ostatnie dni Fortuna)

Szykuję się do do opuszczenia tego turystycznego miasteczka w którym spędziłem czas od 18 sierpnia. 25 września kończy mi się pobyt w moim hosteowyn pokoju a chcąc zostać dłużej musiałbym zapłacić kolejne 50 czy 60 tysięcy kolonów czyli 434zł czego czynić zamiaru nie mam ponieważ nie ma klientów na masaże a pracę w restauracji zakończyłem po 9 dniach od rozpoczęcia tak jak wcześniej pisałem. Skontaktowałem się natomiast z moich znajomym Santosem który zaproponował mi tą pracę na budowie w miejscu gdzie znajdują się pola uprawne z ananasami i przyjedzie po mnie tutaj 25go czyli za dwa dni. Czas ten wykorzystałem oczywiście na spisywanie wspomnień na bloga i ogarnianie filmów na youtube.

25 - 27 Wrzesień 2015

Po południu ok 16 przyjechał po mnie Santos i po przywitaniu pojechaliśmy jego autem do pobliskich barów gdzie piliśmy piwka a potem na plantacje ananasów którą odwiedziłem już wcześniej przyjeżdzając tu z nim pierwszego dnia gdy go poznałem. Weszliśmy do parterowego budynku dla pracowników gdzie dostałem pokój z piętrowymi łóżkami dzielony z tym Nikaraguańczykiem którego też znam z pierwszego dnia. Poszedłem tylko wziąć prysznic i poszedłem od razu spać bo byłem bardzo pijany po tych licznych piwach.
Rankiem następnego dnia obudziłem się z potężnym bólem głowy i totalnie źle się czując.
Wyjeżdzając z miasteczka Fortuna postanowiłem nie robić więcej dwóch rzeczy (nie pić oraz nie jeść mięsa) na to pierwsze się skusiłem ale teraz mnie utwierdziło to tylko w przekonaniu do tego aby zaprzestać. Co do mięsa to czytałem wiele informacji na ten temat i zgadzam się z tym co napisane zostało w pewnym rodzaju źródle iż spożywane przez nas mięso to nic innego jak żywienie się zwłokami! Zwłoki te zapakowane pięknie i błyszczaco w postaci kiełbasek czy szynek oraz innych cudów sprawiają wrażenie świeżego oraz ludzie kupujący mięso myślą iż zwierzęta które były zabijane odeszły z tego świata w bezbólowy sposób - Nic mylnego ! Zwierzęta są dosłownie torturowane, są podcinane im gardła i wypruwane flaki gdy jeszcze żyją i wykrwawiają się na śmierć! Zwierzęta też czują ból, odczuwają emocje takie jak my czyli strach, stres i przede wszystkim też są ziemianami tak jak my bo wszystko co żyje na naszej planecie jest mieszkańcami tej ziemi. Zabijanie więc rasy czy gatunku słabszego jest niczym innym jak znęcaniem się nad słabszymi i bezbronnymi. Polecam film po którego obejrzeniu możecie zmienić nieco zdanie na temat "humanitarnego zabijania zwierząt". Ja oglądając ten film odczułem tak silne emocje iż popłakałem się dwa razy i nie ma tu się czego wstydzić, że ktoś płacze bo odczuł silne emocje nawet jeśli jest to facet. A jeśli ktoś powie to "nie facet bo płacze", "weź nie płacz'' czy jakieś teksty tego typu to ma po prostu serce z kamienia i mówiąc wprost emanuje złą energią. Bo to, że mamy emocje to właśnie czyni nas ludźmi a powstrzymywanie się od nich i brak współczucia i miłości do drugiego człowieka czy innych istot oraz obojętność zamienia nas już chyba powoli w ludzkie roboty. 

Poniżej link do filmu;


Santos powiedział mi, że dziś nie zaczynamy pracy i jedziemy do stolicy Kostaryki czyli San Jose odwiedzić jego żonę i córki. Podarował mi on koszulkę i czapkę rapera od razu więc się przebrałem, zabrałem plecak i ruszyliśmy w drogę. W trakcie przejazdu dostałem od niego liczne powerade'y i uzupełniłem elektrolity będąc na nieziemskim kacu oraz zajadałem się owocami "mamon" czyli liczi. Droga okazała się bardzo kręta i niebezpieczna prowadząca wysoko w górę w stronę wulkanu Poas gdzie przy drodze ludzie sprzedawali truskawki, stojąc i trzymając pudełko z nimi wysoko uniesione ku górze prezentując owoce. Tak sobie pomyślałem kto w Polsce czy w Europie wysilałby się na takie gesty promocyjne? Wszyscy z reguły siedzą sobie wygodnie na krzesełkach i czekają leniwie na klientów - a tu proszę nie dość, że stoją to jeszcze trzymają truskawy uniesione ;)! Przejechaliśmy do miasta Heredia a stamtąd na jakieś gospodarstwo gdzie uprawia się pomidorki. Santos musi coś załatwić i prosi mnie abym zabrał się z jego znajomym który potem zawiezie mnie do jego domu. Pojechałem więc do centrum miasta San Jose do dużego magazynu pomidorów i opróżniliśmy auto zostawiając tam te warzywa. Z tego magazynu są rozwożone pomidory na cały kraj. Następnie udaliśmy się w miejsce ponownego spotkania z Santosem i poznałem jego szwagra z którym pojechaliśmy wymienić opony. Finalnie dojechaliśmy do domu gdzie poznałem jego żonę i dwie córki. Zjadłem pyszny posiłek i rozmawiałem z rodziną. Wieczorem pojechaliśmy jeszcze na jakiś przegląd samochodu i po powrocie dostałem miejsce do spania w pokoju jego najmniejszej córki. Wieczorem niestety rozszczekał się jakiś pies tuż za ścianą i musiałem włączyć głośno muzykę. Chyba dopiero w nocy udało mi się zasnąć.

gangsta!




W niedzielę zrobiliśmy pamiątkową fotkę i ok 12;00 pojechaliśmy odebrać jednego z pracowników Edwina z którym razem wróciliśmy do miejsca pracy będąc tam po południu. Po powrocie okazało się iż moja latarka czołówka którą przez przypadek zostawiłem w pokoju przed wyjazdem - zniknęła! Z miejsca się wkurzyłem i pytałem tego współlokatora czy jej nie widział itp. Niestety nie widział jej ani podobno nie dotykał ale był tu jeszcze jeden facet i drzwi w sumie były nie zamknięte także każdy mógłby tu wejść. Latarka była bardzo ważna i świetna! Powiadomiłem o tym mojego znajomego - szefa i powiedział mi iż zrobimy dochodzenie w tej sprawie bo tutaj w innych pokojach mieszkają inne osoby.



28 Wrzesień - 24 Październik 2015 Czyli 4 tygodnie pracy na budowie

Kolejnego dnia udało mi się odzyskać moją ukochaną latarkę czołówkę którą zabrał jeden ze współlokatorów powiedział, że schował ją w celu zabezpieczenia. Ja już wczoraj po tej akcji zagubienia przeniosłem się do pokoju gdzie śpi mój szef i pracownik Edwin. Jestem uradowany iż nie straciłem mojej latarki;)

Podczas mojej pracy na budowie która przebiegała głównie z pracą z blokami betonowymi nabyłem po raz kolejny nowe doświadczenie co zawsze mnie niezmiernie cieszy. Pracowałem z dwoma kolegami Garrą i Edwinem oboje oni pochodzą z graniczącej z Kostaryką - Nikaragui.

Szpachelką kładłem zaprawę murarską wcześniej przygotowując ją w betoniarce. Układałem bloki i uczyłem się od kolegów z pracy licznych przekleństw w języku Hiszpańskim oraz uczyłem ich naszych Polskich. Takie sytuacje w podróży bardzo często mają miejsce iż ludzie chcą się uczyć przekleństw a już szczególnie na budowie. Praca w przyjaznej atmosferze, bez stresu, bez pośpiechu i negatywnej energii jak to miało miejsce w Peruwiańskiej restauracji.

W pracy na budowie którą otrzymałem miałem miejsce do spania oraz trzy posiłki dziennie z zakresem pracy ; pn - pt od 6;00 do 16:30 -17;00 oraz w sobotę od 6:00 do 12;00. Wypłata co tydzień w każdą sobotę. Kucharka szykowała nam posiłki; śniadanie - 8:00, obiad o 12;00 i kolację o 17;30. Jedzenie dla mnie bez mięsa w którego w skład wchodziło mnóstwo ryżu z fasolą oraz warzywa i napój. Jedzenie monotonne ale darmowe poza tym do sklepu było daleko strasznie bo te pole uprawne jest na zupełnym odludziu i do sklepu pojechałem zaledwie dwa czy trzy razy z moim znajomym. Kupiłem jakieś warzywa i owoce i coś słodkiego. Dostałem od szefa potajemnie hasło do wifi z biura także o neta nie musiałem się martwić.

betoniarkowy chłop

układam bloki

jeżdzę widłakiem

Polish Psycho

Jestem Thorem!!

zajadam się trzciną cukrową

https://www.youtube.com/watch?v=5tbRmcguQZo




Czas w tej pracy okazał się dla mnie bardzo korzystny i to nie tylko ze względu na to, że pracowałem ciężko w pocie czoła co jest zdrowe ale też zauważyłem iż po zmianie mojej diety po pracy praktycznie nie byłem w ogóle zmęczony!! Wykorzystywałem więc ten czas surfując po internecie i czytając bardzo ważne dla mnie informacje na tematy zdrowotne i rozwoju duchowego czyli medytacje itp. Wbiłem na kanał na youtube pod hasłem "niezależna tv" na którym są prezentowane wywiady z normalnymi ludźmi na wszelkiego rodzaju tematy od  ezoterycznych do zdrowotnych. Natrafiłem na wywiady z Panem Jerzym Ziębą od medycy naturalnej i zacząłem oglądać wywiady z nim pt. "ukryte terapie" to co on tam prezentuje rozwaliło mnie zupełnie i zmieniło moje poglądy na tematy zdrowotne i systemu zdrowotnego w Polsce!! Facet napisał również książkę pod tym samym tytułem która sprzedaje się w Naszym kraju w milionach egzemplarzy i jest aktualnym bestsellerem! Zachęcam wszystkich do zapoznania się z aktualnym tematem ;). Polecam Nie tylko Wykłady z tym facetem ale są interesujące również inne tematy  a sama stacja telewizyjna nie jest skomercjalizowana i nie ma na celu propagowania przemocy, przkupstwa, problemów i wszystkiego co złe i straszne. Ma ona na celu ukazanie prawdy o świecie (między innymi całą prawdę o szepionkach), pomoc drugiemu człowiekowi i rozwiązywanie problemów tak więc jakbym miał podsumować sama pozytywna energia ;).

Ludziom potrzeba się otworzyć na inne źródła informacji a nie tylko te zakłamane media przewracające nam w głowach i programujące je nam niczym roboty zaszczepiając w nas wieczne poczucie strachu, obrazy śmierci, gwałtów i wszystkiego najgorzszego. Potem np. Jadąc samochodem i widząc jakiegoś autostopowicza przy drodze nawet się nie zatrzymujemy bo automatycznie przez mózg przepływa impuls, że ta osoba to zapewne jakiś zwyrodnialec, okrandnie nas, zgwałci i zabije bo kto normalny jeździ autostopem? - ja jeżdzę tak jak tysiące czy setki tysięcy innych podróżników i bardzo często z wyższym wykształceniem. Ludzie nawet nie myślą o zabraniu tej osoby bo myśli za nich automat czyli usłyszeli jakąś jedną bzdurną informację w telewizji że jakiś ktoś autostopując napadł na kierowce co zdarza się może raz na milion i informacja ta została głęboko zakorzeniona w podświadomości która odpowiada za emocje i myśli, że każdy autostopowicz jest taki sam - co za pierdolenie! Wyrzucić te telewizory i odciąć się od informacji publicznej! Bo po co my to oglądamy aby sobie potem mieć o czym gadać ze znajomymi i jeszcze propagować ten strach i energię przemocy w naszym środowisku? Możemy sobie nie zdawać sprawy ale tak właśnie działają media i całe zło na świecie dając nam informacje w plastykowym pudle a my potem paplamy o tym wszystkim wokół tym co słyszeli i tym co nie słyszeli jeszcze no bo przecież muszą o tym usłyszeć. To samo tyczy się opinii na temat Muzłumanów którzy tak na prawdę są jednymi z najgościniejszych kultur na świecie. Podrózując spotkałem już nie raz podróżników którzy przebyli kraje arabskie i to autostopem i właśnie tak widzą tych ludzi. Zapraszają Cię do swoich domów oferując góry jedzenia i jeszcze Cię przeproszą że tak mało dla Ciebie mają gdy ty pękasz z przejedzenia! Tak takie opinie słyszałem zawsze a jak ktoś sobie chce sprawdzić opinie podróżników niech sobie wstuka na necie podróżowanie autostopem przez kraje arabskie czy coś w tym stylu. Nie każdy jest terrorystą i zbrodniarzem bo jest ich tak na prawdę znaczna mniejszość. Jakiś tam procencik Muzłumanów na świecie to Ci źli - to dlaczego od razu na wejściu stawia tych dobrych i pomocnych ludzi o wielkich sercach się ich na równi z terrorystami? Chyba znalazłem odpowiedź - bo się boimy. A dlaczego się boimy? Bo oglądamy za dużo telewizji i złych informacji w internecie. Tak każdego dnia w koło i pare razy dziennie a czasami i godzinami. Jesteśmy tym czym oddychamy, co jemy i co oglądamy i jakie informacje pochłaniamy!! Tak więc oglądając wiecznie informacje o problemach, aferach politycznych,korupcji, zbrodniach i nienawiści sami się tacy stajemy i zaczynamy nienawidzić drugiego człowieka szczególnie Muzłumanina, boimy się wszystkiego praktycznie i oczywiście wydając fortunę na zakupy produktów z reklam i najnowszych top trendy! Sprytnie wymyślony wirus przemocy,nienawiści,strachu i konsumpcji co raz szybciej się rozpowszechnia i niedługo może on ogarnąć cały świat ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i że znajdzie się co raz więcej ludzi odważnych i sprzeciwiających systemowi. Gotowych na pokojową walkę po przez propagowianie anidotum na tego zabójczego i wyniszczającego nas psychicznie i fizycznie wirusa. Atidotum jest już gotowe i tylko od nas zależy czy go użyjemy czy też nie a jest to banalnie proste. Wystarczy zmienić tylko źródło dostarczanych informacji odcinając zupełnie stare, oddychać zdrowo i jeść zdrowo najlepiej bez mięsa oraz starać znaleźć czas na ciszę w której można wyszukać rozwiązania jakie do tej pory nie były dostępne i o jakich nie mieliśmy pojęcia. Życie staje się prostsze rozwiązywanie problemów banalne a jakiekolwiek marzenia osiągalne! Medytacja to potęga bo potęga jest w nas. Chcesz zmienić swoje życie czy świat? To zacznij wszelkie zmiany od siebie ;)

Polecę świetne książki dla tych zainteresowanych docieraniem do zatuszowanej prawdy poprzez ścieżkę ezoteryczną i zmianę żywienia.
Polecam Wszystkie książki autora Drunvalo Melchidezek w tym "pradawna tajemnica kwiatu życia",dla katolików "apokryfy nowego testamentu" wydawnictwo Wam! (Jest cała seria)
"Nieznane lata w życiu Jezusa " Elizabeth Clare Prophet

Oraz stony internetowe;


Już jesień a niedługo zima także będzie co czytać dla tych zainteresowanych tematem;)


Wracając do pracy na budowie to do zajęć które wykonywałem to walenie młotem w posadzkę aby wykopać dół pod fundament, cięcie metalowych prętów itp. Całe to miejsce które budowałem to ma być hala na chemikalia które dodawane są do ananasów.  

Poniżej również filmik o tych chemikaliach który nakręciłem podczas pracy;



W dni wolne od roboty czyli sobotę od południa i niedzielę zupełny relaks jakieś spacery i ścinanie trzciny cukrowej i gryzienie jej oraz wysysanie z niej bardzo słodkiego soku. Jest to idealny i naturalny słodycz a szczególnie gdy nie ma się nic innego słodkiego.
Podczas jednego ze spacerów z tym cichym i spokojnym miejscu obserwowałem liczne zwierzęta w tym ptaki i iguany gdy udałem się nad rzekę koło miasteczka Arenal do którego można byłoby się dostać przepływając przez rzekę małą łódeczką. Ja jakoś nie miałem ochoty na przeprawę a skupiłem się na medytacji przy dźwięku strumyka wpadającego do tej brązowej szerokiej rzeki. Trwało to do momentu gdy coś nie wpadło do wody widziałem, że coś leci z drzewa a tym czymś okazały się być kupy ogromnych jaszczurek iguan mało tego zaczęły łazić po gałęziach i sikać ja na szczęście nie byłem w zasięgu także tym samym pachnąłem dalej świeżo. Potem po powrocie do domku jak zwykle pranie przepoconych rzeczy i full relaks.

eagle eye


pola z trzciną cukrową

dziwne ptaszydła

i jeszcze dziwniejsze


ananasy a w oddali hangar w którym pracuje

widok na wulkan arenal który czasami dymi



podczas spaceru nad rzekę


takie drzewa

i pasożyty na nich


siema


srające i sikające z drzew iguany

wulkan arenal



10 października przyjechał mnie odwiedzić mój znajomy Hiszpan - Carlos którego poznałem w Panamie podczas łodziostopowego rejsu przez magiczne wyspy San Blas o których wcześniej pisałem. Inni podróżnicy uczestniczący w tym rejsie czyli Gisela z Argentyny już od dawna jest w Meksyku w okolicach Cancun a dwóch Urugwajczyków już w Stanach Zjdnoczonych. Tylko ja i Carlos przemieszczamy się w żółwim tempem a szczególnie ja. Dodam, że mój znajomy przyjechał tu pododbnie jak ja zaczynając z poziomu Argentyny tylko, że on na rowerze a ja autostopem. Zrobił już ponad 13 tys km i ciśnie też do Meksyku aby pracować nad wybrzeżem Pacyfiku skąd chce potem wrócić do Argentyny gdzie mieszka jego syn a stamtąd do ojczystego kraju - Hiszpanii. Wyjaśniłem mu drogę do tego trudno dostępnego miejsca i przyjechał w Sobotę ok 14;00 gdy skończyłem pracę. Przywitaliśmy się serdecznie jak na podróżników przystało i zaoferowałem mu iż może zostać w moim pokoju bo szefa nie ma i wraca w poniedziałek to może spać na jego łóżku i rower wprowadzić do pokoju. Tego samego dnia udaliśmy się na pole z ananasami i znaleźliśmy dobre takie troche bardziej dojrzałe koło potężnych zielonych żurawii zbierających ananasy. Po powrocie z pola z ponad 9 owocami wycisnelismy z nich sok a z reszty zrobiliśmy z nich sałatkę owocową mieszając z dojrzałymi platanami. Potem oczywiście rozmowy na wszelkie tematy. Carlos chce zostać do poniedziałku i poczekać na mojego szefa aby zapytać go również o pracę bo jest on architektem i może również dla niego się coś znajdzie. W niedzielę mieliśmy iść nad rzekę ale niestety wystąpiła potężna ulewa i nici z wypadu.

maszyna do zbierania ananasów

jestem ananasowym operatorem

i udaję że zbieram owoce

Podróżnik Carlos z Hiszpanii



W poniedziałek mój przyjaciel rozmawiał z moim szefem i nie ma dla niego pracy niestety. Podarowałem mu 200 argentyńskich peso w prezencie bo wraca on tam do syna po nowym roku także sobie coś kupi za te ok 20$. Ja tam na razie się nie wybieram a i tak ich nigdzie tu nie wymienie także postanowiłem mu dać. Potem robimy pamiątkowe zdjęcie i mój przyjaciel odjeżdza w stronę Nikaragui gdzie i ja się potem udaję.

pożegnanie z moim przyjacielem podróżującym na rowerze 

W ciągu pracy tutaj poprosiłem rodzinę z Polski o małą paczuszkę z nową kartą do bankomatu bo moja stara niedługo straci ważność oraz nową polisę ubezpieczeniową. Jakieś tam słodycze w dodatku i polskie symbole ;) Mam nadzieje że dojdzie bo została wysłana 9 października.

19 października mój szef wypłacając mi kasę za ostatnio przepracowany tydzień oznajmił mi o tym iż nie ma dla mnie więcej pracy i mogę zostać ostatni tydzień! No to teraz mam problem bo czekam na list z Polski i nie wiem kiedy dojdzie a zamierzałem pracować do 5 listopada przynajmniej bo kończy mi się pobyt i muszę opuścić Kostarykę ale chciałem otrzymać pieczątkę w paszporcie i wrócić i zostać do Grudnia i pracować. Jest to kolejny argument na to aby nie planować sobie przyszłości za bardzo i ufnie wierzyć i mieć nadzieję, że się spełni. W takiej sytuacji dzwonię do mojego znajomego Ricardo mieszkającego w stolicy Kostaryki i pytam uprzejmie czy w sobotę gdy skończę pracę mógłbym przyjechać i poczekać u niego na paczkę bo to właśnie na jego adres zamówiłem. Mój przyjaciel wyjaśnia iż nie ma problemu i mogę się zatrzymać u niego i jego rodziców na te dni ;). Do miasteczka Fortuna nie mam zamiaru wracać i się trudzić w poszukiwaniu klientów na masaże i płacić ponownie za pokój i jedzenie. Kostaryka jest tak droga, że w grę wchodzi tylko praca tutaj i jak najszybsza ucieczka stąd!

kompan w pracy


jestę murarzę

i ogień!!!!!!



moje dzieło

chemikalia którymi są podlewane ananasy

24 Październik 2015 Sobota

Ostatni tydzień pracy minął spokojnie i dotrwałem do dzisiejszego ostatniego dnia roboty na budowie i po otrzymaniu zapłaty i spakowaniu wszystkich rzeczy udałem się z szefem i kolegami z pracy do miasta gdzie ich podwoziliśmy. Sam też tam wysiadłem pożgnałem się z moim znajomym - szefem dziękując mu za robotę i może zobaczymy się w kolejny weekend w Stolicy. Zacząłem autostopować w stronę San Jose co mi przyszło niesamowicie szybko i tą samą drogą którą jechałem ostatnio. Finalnie dojechałem zaraz po zmroku czyli ok 17;30 pod sam dom mojego znajomego bo główna droga biegnie tuż obok. Przywitałem się z moim znajomym i jego rodzicami oraz gromadą psów po raz kolejny dziękując z góry za przyjęcie mnie. Rozpocząłem opowieści z ostatnich dwóch miesięcy i posiliłem się kolacją w postaci owoców których ostatnio było mi bardzo brak ;) Dostałem oczywiście ponownie swój własny pokój z dużym łóżkiem, do dyspozycji mam komputer i wifi ;)