"Samotna wędrówka przez dżunglę, Jezus w drzewie, mrówko-strada i kłusownik ptaków "
Powrót na gospodarstwo 21 luty - 11 marzec 2017
Wczoraj zadzwoniłem do
Bernala i zapytałem czy mogę przyjechać na gospodarstwo i pobyć z
tydzień albo dłużej. Powiedział mi, że nie ma problemu.
Dziś jestem już
spakowany, zabieram rzeczy najpotrzebniejsze i ruszam autobusem do
centrum miasta. Idę do automercado i kupuję 2 duże bagietki. Tam
idę na dworzec do Cartago i jadę. Następnie pozostało mi dokupić
prowiant. Prawie 1kg sera kupuję, papaje, sałatę, ryż i fasolę,
kokosy. Ruszam do miejsca pracy Bernala gdzie ma mały zakład
stolarski, tam biorę od niego klucze od domku na gospodarstwie.
Następnie idę na przystanek aby wsiąść w kolejny autobus który
zawiezie mnie niedaleko drogi wiodącej ku mojemu miejscu docelowemu.
Gdy wysiadam na mostku idę z ciężkim plecakiem i dwoma
reklamówkami jedzenia ale jak znalazł jedzie samochód. Udaje mi
się złapać stopa i wsiadam na tył. Witają mnie 2 kobiety a
mianowicie matka z córką które jadą do góry, mówią że
skręcają w prawo zaraz i tylko kawałek mnie mogą podwieźć lecz
po chwili widzę, że jadą cały czas prosto. Domyślam się iż
postanowiły mnie zawieźć do końca i tak też się dzieje.
Podjeżdżamy nad samą rzekę gdzie się z nimi żegnam. Idę nad
rzeką po mostku i zaraz po chwili jestem na gospodarstwie. Witam się
na ogrodzie z sąsiadem kamacho i jego psiną. Rozpakowuje rzeczy w
domku i układam wszystko.
Bernal ma dziś
przyjechać ok 19;00 ale oni są pijakami strasznymi także
postanawiam, że zrobię kanapki i ruszam na dwudniową wędrówkę w
góry. Nie mam zamiaru tutaj słuchać jakiejś muzyki i uczestniczyć
w pijackiej imprezie. Takir rzeczy mnie w ogóle nie interesują a na
dodatek przyjechałem tu aby odpocząć w naturze i ciszy. Pakuję
namiot, śpiwór, kuchenkę, kanapki, papaję i owsiankę. Gdy
wychodzę jest godzina 14:40 Następnie zamykam domek i idę w górę.
Idę w górę tą ścieżką którą już wcześniej szedłem
kawałek. Podobno ciągnie się ona przez góry w dżungli na ponad
25km jak mi powiedziano. Ja wiem już na starcie, że tyle nie
przejdę. Kawałek wyżej przekraczam rzekę i tutaj zaczyna się
stroma kamienna droga. Idę w górę z ciężkim plecakiem i 4l wody
pitnej, sapię niesamowicie bo jestem raczej bez kondycji. Docieram
do tego miejsca gdzie pasają się krowy i potem już wkraczam w
gęsty las, ptaki śpiewają przepięknie nawet śpiewa taki który
wydaje z siebie dziwny metaliczny śpiew.
Słychać też małpy
wyjce które wyją gdzieś niedaleko. Wyżej znajduję miejsce z
trawką i w miare płaskie także nadawałoby się na kemping. W
sumie jeszcze jakieś 40min do zmroku także nie wiem czy jest sens
iść dalej bo nie wiem czy pojawi się takie dobre miejsce na
obozowanie. Zostawiam plecak i idę w górę sprawdzić jak ma się
sytuacja. Wszędzie dookoła stromo i w ostatnim miejscu panuje jakaś
dziwna mgła. Poza tym jest za dużo drzew i boje się że może
jakieś się połamać i spaść mi na łeb. Wracam na dół do
płaskiego miejsca, słucham śpiew metalicznego ptaka a następnie
rozbijam namiot. Myję się wodą z butelki i mydłem oczywiście
organicznym i świeży i pachnący mogę wejść do namiotu. O dziwo
mam zasięg tutaj i dzwoni do mnie Cinthia. Nie ma natomiast zasięgu
internetu także tylko mogłem chwilkę pogadać z Cinthią bo
powiedziała mi, że zadzwoni om 21.00 ale do tej godziny to ja już
zapadłem w sen.
mroczna puszcza |
21 luty 2017
poniedziałek
Budzę się rano w
namiocie i robię owsiankę z papają na śniadanie a następnie
pakuję wszystko i ruszam z plecakiem w górę. Słucham ponownie
metalicznego ptaka, pogoda jest piękna bo widać przebijające się
słońce przez ten gąszcz. Mijam jakiś biały krzyż z zawieszonym
na nim różańcem także ktoś tu zginął ale nie wiadomo czemu.
Może drzewo spadło na głowę czy coś. Kawałek wyżej kamienista
droga przechodzi w węższą ścieżkę i tutaj jest ciężko z
podejściem bo ścieżka dłuży się zygzakami ale ja znajduję
skrót i idę bardzo stromym podejściem przecinając co raz to
ścieżkę. Dochodzę do punktu gdzie już nie ma podejścia a
zaczyna się wędrówka po płaskim. Są natomiast takie mini
bagniska czyli miejsca z błotem gdzie stoi woda i trzeba uważać
aby nie wpaść tak więc idę bokiem. Staję na patykach korzeniach
i kamieniach. Ścieżka staje się bardzo wąska i już jest pełno
roślinności obijającej mi się o nogi także przebieram spodnie na
długie i kontynuuję wędrówkę. Jest miejsce z licznymi ptakami i
skaczą po drzewach jakieś zwierzęta, niestety ani ich nie widać
ani nie słychać. Dalej wyżej znajduję dziwaczne grzyby oraz
podziwiam widok bo znalazłem punkt widokowy. Cały czas zielona
dżungla także taki widok to rzadkość. Jem kanapkę, relaksuję
się i postanawiam że będę wracać. Jest ok 11;40 i ruszam w dół
po raz kolejny podziwiając ogromne grube drzewa z lianami nawet w
jednym z nich nagle ukazuje mi się mały Jezus.... podchodzę bliżej
i widzę , że ktoś włożył w mały otwór obrazek "Jezu ufam
Tobie" zafoliowany specjalnie aby woda nie dostała się do
środka :). Niżej zauważam szlaki mrówkowe które nazywam
mrówko-stradą bo jest ich pełno idą gdzieś migrując
przekraczając drogę.
mój kemping w dżungli |
śmierć na szlaku dżungli |
taaaaakie liany |
dzikie rośliny |
dziwaczne grzyby |
jedyny punkt widokowy |
łodyga paproci <3 |
Jezus w drzewie na szlaku |
Idę w dół i po raz
kolejny słucham tych metalicznych śpiewów tych ptaków. Nagle
zauważam jaką czerwoną małą klatkę na drzewie....patrzę a tam
ptak w środku się miota.
Wkurzyłem się z miejsca
i postanowiłem, że idę go uwolnić. Zacząłem gadać po Polsku bo
kręciłem film... nagle z krzaków koło tej klatki wychodzi facet
ja go pytam "que es eso??- co to ma być?" "Porque
tienes este pajaro en la caja?? - dlaczego trzymasz tego ptaka w
klatce??" " me liberas este pajaro ya ?? Masz mi uwolnić
tego ptaka w tej chwili raz dwa!! " facet zabiera klatkę i
narzuca na nią jakiś worek w moro i się zawija odwracając plecami
do mnie. Pytam "donde se va? Te digo que me liberas este pajaro
- a gdzie idziesz? Powiedziałem, że masz mi uwolnić tego ptaka!! "
facet znika. Ja czekam chwilę i wbiegam na górkę i faceta w ogóle
nie widać. Gdzieś się skrył pomiędzy drzewami. Wołam do niego "
donde se fuiste?? Venga aqui con esta caja - a gdzie polazłeś?
Chodź no tutaj mi z tą klatką!! " zero odzewu, ni szelestu ni
złamania gałęzi. Cały czas kręcę film i mówię po hiszpańsku
" proszę bardzo tutaj jest facet i łapie ptaki w dżungli bez
pozwolenia zaraz zadzwonimy na policję". Wołam go jeszcze pare
razy ale zero odzewu, dalej nie mam zamiar iść bo facet gdzieś się
skrył. Wracam na drogę patrzę czy czasem nie wyjdzie ale nie.
Zakładam plecak i wkurwiony idę na dół. Ja idę do lasu aby
słuchać ptaki i podziwiać i robić im zdjęcia a tu jakiś frajer
z klatką będzie mi je łapał.... pp drodze schodzę z workiem
plastikowym i zbieram śmieci które zauważam. PROSZĘ WSZYSTKICH
JEŚLI KTOŚ IDZIE NA SPACER DO LASU CZY NA JAKĄŚ WYPRAWĘ TO NIECH
ZABIERZE ZE SOBĄ NAWET MAŁY WOREK NA ŚMIECI I ZBIERZE ICH TROCHĘ
W DRODZĘ POWROTNEJ . Takie czyny na prawdę mogą pomóc oczyścić
szlaki i dzikie miejsca którymi wędrujemy. No niestety ale idioci i
ignoranci zanieczyszczają takie miejsca nie licząc się z niczym i
nikim!!
Schodzę niżej na polanę
i akurat dwa piękne dzięcioły ze sobą rozmawiają, śpiewają ze
sobą. Jednego tylko widać i dłubie w drzewie i podchodzę bliżej
i robię zdjęcia i kręcę film. Cały czas wkurzony tym facetem
którym łapał ptaki do klatki. Gdy schodzę niżej zaraz za
zakrętem widać zaparkowane czerwone auto tego frajera. Robię
zdjęcia numeru rejestracyjnego, marki, nawet jakiś nalepek na
szybę. Samochód to stary jeep toyota teraz w razie czego mam
dokumentację i wiem kto to. Mam zamiar to gdzieś zgłosić.Wracam już nad rzekę
gdzie się zawszę kąpię i tym razem cały spocony idę tam i kąpię
się w rzece po ciężkiej wędrówce.
Następnie wracam do domku
i potem wieczorem idę rozbić namiot na górę na tym kafelkowanym
ranczo gdzie śpię a rankiem ćwiczę jogę.
auto tego kłusownika ptaków |
Zapraszam do obejrzenia niesamowitego filmu w wyprawy przez dżunglę pt."Wędrówka przez dziką dżunglę, Jezus w drzewie i kłusownik ptaków"
Kolejne dni
oczywiście rutyna czyli pobudka rano
po 6.00 wraz ze śpiewem ptaków. Następnie poranna joga w celu
dotlenienia organizmu, rozciągnięcia mięśni i co dwa dni ćwiczę
troszkę też pompki, bicepsa i przedramię. Następnie chadzam do
domku gdzie w jednym z pokoi trzymam swoje rzeczy. Grzeje wodę na
owsiankę którą jem z kurkumą, kokosem i papają z pestkami;)
Następni zabieram
ręcznik, matę i wodę i idę nad rzekę ok 10;00 rano. Kąpię się
w zimnej wodzie w miejscu gdzie woda spływa szybciej i odkryłem
super medytację. A mianowicie gdy jestem nago w wodzie to mówię
moje intencje w czasie teraźniejszym bo tylko wymawiając je w
czasie teraźniejszym wszystkie marzenia i prośby są w stanie się
spełnić. Dlaczego ?? Dlatego, że podświadomość naszych umysłów
uznaje tylko TERAZ. Podświadomy umysł ma możliwość leczenia
traum,lęków, urazów, wybaczać oraz spełniać marzenia. Np. Gdy
powiemy czy pomyślimy sobie "dziękuję za to że jestem
zdrowy/a , dziękuję za to że jestem na hawajach, dziękuję za to,
że mam kupę hajsu" to należy sobie wyobrazić siebie w danej
sytuacji podziękować za nią i uśmiechać się tak jakby ona już
zaistniała, należy zobaczyć siebie lub inną osobę szczęśliwą
i uśmiechniętą, na tej plaży na którą chcemy się udać, trzeba
wyobrazić sobie i poczuć ten piasek gorący pod stopami, usłyszeć
szum oceanu i poczuć kąpiel.
Wtedy wszystko to o czym
sobie pomyślimy jakiekolwiek marzenie OPARTE NA MIŁOŚCI bo nie
może nikt przez to cierpieć, płakać, mieć depresję czy umrzeć.
Każda pozytywna i miła rzecz jest się w stanie spełnić ale gdy
będziemy praktykować to każdego dnia codziennie przez minimum 1-2
h Można i dłużej bo tak na prawdę im dłużej tym szybciej i
większa moc tego marzenia dla siebie czy innych.
Ja dla przykładu nad
rzeką spędzam om 4-6 godzin i cały czas mówię na głos moje
intencje i wyobrażam to sobie. Podczas kąpieli nawet zanurzam głowę
w wodzie i wypowiadam słowa pod wodą.
Odkryłem o co chodziło z
tym całym chrztem w rzece jordan i naszym katolickim. Chodzi o 4
żywioły jest ziemia, ogień, powietrze i woda. Każdy z nich ma
niesamowitą moc. Wszytko posiada energię i możliwość jej
przekazywania czy absorbowania. Wykorzystując element wody trzeba to
zrobić za pomocą 5go elementu jakim jest MIŁOŚĆ !:) Tak 5ty
element to miłość i aktywuje on pozostałe 4 elementy z jakich
składa się nasz wszechświat ;) oglądał z Was ktoś film "piaty
element"? Jak nie to polecam obejrzeć.
Odnośnie tego całego
chrztu to jest jedna wielka ściema teraz. Wcześniej ludzie się
cali zanurzali w rzekach i wypowiadali swoje intencje i mogę się
założyć iż mówili je też pod wodą! Dlaczego?? Dlatego, że
woda ma w miarę dobre rozchodzenie się fal akustycznych, słowa
wypowiadane przez nas mają określoną wibrację. Cząstki wody
każde nasze słowo w postaci wibracji zapamiętują w swoich
krystalicznych strukturach i niosą je dalej do oceanu czy morza,
wody te parują tworzą chmury, z chmur pada deszcz, tworzy się
rzeka i tak w nieskończoność. A wraz z tym procesem wszystko
niesie nasze myśli a szczególnie słowa które mają potężną moc
kreacji. Wszyscy dobrze znany przecież "słowo ciałem się
stało" wszyscy to znamy a tak naprawę nikt nie wie w
większości o w tyn chodzi. Wszystko co wypowiadamy staje się
prędzej czy później ciałem - czyli czymś materialnym,
rzeczywistością!
Tak więc obmywanie z
grzechów w rzecze Jordan działało na tej samej zasadzie osoby
zanurzały się w wodzie i wypowiadały rzeczy z których nie były
zadowolone, zachowania które im wadziły, złe nawyki i traktowania
(grzechy) wypowiadały to do żywej wody która jest w nieustannym
ruchu. Dziękowały wodzie, że zmyła z nich wszystko to co złe,
dziękowały za marzenia które chcieli spełnić za pewne żeby
chleba nigdy nie brakło, był dach nad głową i zdrowie. Dziękowali
w czasie teraźniejszym. O tym trzeba pamiętać bo TRYB PROSZENIA na
nic się nie zdaje i nie działa praktycznie i w kółko powtarzamy
to samo, nic się nie zmienia dalej grzeszymy i chodzimy Kościoła
wierząc w to, że jakiś tam ksiądz bardzo często o niepewnej
przeszłości nam odpuści grzechy..... jak sam nad tym nie
popracujesz w TRYBIE DZIĘKOWANIA i wyobrażania sobie że jesteś
czysty i dziękowania za to że nie robisz już danej rzeczy to nikt
za ciebie tego nie zrobi. Sorry ale taka jest prawda.... ja sam
kiedyś się modliłem, chodziłem przez 23 lata do Kościoła
wierząc w te rzeczy które mi WPOJONO za dziecka. Prawda jest taka,
że TRYB PROSZENIA NIE DZIAŁAŁ NIGDY bo nie może działać. Dla
umysłu istnieje tylko TRYB TERAŹNIEJSZOŚCI I DZIĘKUJĘ ZA....
wtedy gdy dziękujemy i wyobrażamy sobie siebie w danej sytuacji
robiąc to godzinami !!! Wtedy zaczynają dziać się prawdziwe cuda!
Czego wszystkim wam życzę ! Można wierzyć lub nie w to co piszę
ale to są moje własne doświadczenia oparte początkowo na czytaniu
książek jeszcze przed tym jak wyruszyłem w podróż, mało tego są
to doświadczenia i praktyka tego czym się dowiedziałem lub tego co
sam odkryłem. Potwierdzam na własnych praktykach KAŻDE MARZENIE
JEST MOŻLIWE I NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH ! Wiem co piszę i co
mówię ;)dlatego zapraszam wszystkich do zabawy w spełnianie marzeń
w TRYBIE TERAZ I DZIĘKUJĘ ;)
Każdego dnia
dlatego też rutyna śniadanie, nad
rzekę od 10;00 do 14;00, intencje w trybie TERAZ i DZIĘKUJĘ
wypowiadane na głos podczas kąpieli i z wodą zanurzoną w wodzie.
Następnie na zewnątrz na macie podczas siedzenia cały czas
wypowiadam na głos dodatkowo sie zmuszając do śmiechu i radości
to jest KLUCZOWE.
Powrót do domu i
gotowanie obiadu na żywym ogniu a raczej jego podgrzewanie bo
ugotowałem fasoli i ryżu na minimum 5 dni. Kupiłem też jajka od
jednej rodziny co tu mieszka i hoduje kury oczywiście organiczne.
Kurki sobie chodzą na wolności i dziobią co tam mają do
wydziobania. Siedzę pod szkołą i korzystam z internetu jak
potrzebuje ale nie spędzam dużo czasu na tym ok godziny tylko.
Każdego wieczora po
kolacji jestem w namiocie już ok 19;00 i słucham muzykę do
medytacji na otwarcie czakr "YAM, HAM, OM , AUM, " Jeszcze
są inne ale na tych 4 czakrach się skupiłem powtarzając tą
mantrę do dźwięku mnichów. Wibracja w gardle staje się o wiele
wiele bardziej odczuwalna i rezonuje naprawdę mocno. Jest to seria
mantr na czakry które należy powtarzać na głos zgodnie z
dźwiękiem.
Poniżej daje linka na youtube:
Podczas medytacji nie
dość, że powtarzałem najchętniej dźwięki OM i AUM to dodatkowo
w myślach cały czas wypowiadałem moje wizualizacje i marzenia w
trybie TERAZ I DZIĘKUJĘ. Ta mantra do czakr gdy się ją powtarza
pozwala się niesamowicie skupić na jednej lub kilku intencjach -
marzeniach bo umysł jest skupiony na powtarzaniu mantry która leci
w słuchawkach. Naprawdę super zabawa i oczyszczanie umysłu ze
zbędnych śmieci i programowanie marzeń!!
W sobotę przyjechała
Cinthia, już się martwiłem, że nie dotrze i coś się stało bo
tutaj nie ma od tego mostu w dole zasięgu a więc nie byłem się w
stanie skontaktować. Jednak nic się nie stało i przyjechała późno
bo po 12;00 i jeszcze auto którym przyjechała autostopem utknęło
w rzece i ja to widziałem bo rzeka jest zaraz przed tym miejscem
gdzie się znajduje. Przywitaliśmy się gorąco i od razu poszliśmy
nad rzekę się wykąpać w zimnej wodzie i pomedytować.
Potem poszliśmy do domku
gdzie zjedliśmy obiad a potem poszliśmy w góry w taką jedną
trasę co już znałem. Ścieżka okazała się super błotnista a to
wszystko przez tych pieprzonych kierowców quadów!! Którzy wracali
potem i spotkały się nasze drogi zapytałem ich tylko czy ta
ścieżka ma jakieś połączenie z inną powiedzieli że jest ślepa.
Daliśmy im przejechać i zaczęliśmy wracać. Wieczorem poszliśmy
na rancho gdzie medytowaliśmy i potem do namiotu poszliśmy spać.
W niedzielę kolejnego
dnia wstaliśmy rano i zastał nas piękny poranek, także od razu
joga z rana i prana ;) ale nie samą praną człowiek żyje także
śniadanko owsianeczka z kokosem, kurkumą i papają. Poszliśmy nad
rzekę, woda dzisiaj z rana chłodniejsza niż wczoraj ale daliśmy
radę ;)
Niestety gdy wróciliśmy
do domku okazało się, że przyjechał Bernal z całą ekipą
alkusów a sąsiad obok też zaprosił znajomych na pijacką fiestę.
No cóż gdy się zwolniło
miejsce na piecu podgrzałem fasolę z ryżem, zrobiłem surówkę i
zjedliśmy. Cinthia jutro idzie do pracy także ok 16;00
odprowadziłem ją na mostek przy rzece i tam się pożegnaliśmy. Na
szczęście wieczorem impreza ucichła Bernal pojechał z tymi
wszystkimi typami a ja mogłem spokojnie medytować i iść spać
przepiękny kwiat |
roślina kredka |
złapaliśmy patyczaka z Cinthią |
Pranie |
i kąpiel |
Poniedziałek
Wybrałem się dziś do
Cartago aby dokupić owoce i warzywa oraz aby odebrać od mamy
Cinthii mój dysk twardy i czytnik kart, potem z zakupami udałem się
na uniwerek a że mam hasło dostępu i mogę korzystać z kompów z
netem światłowodowym to wgrałem filmy na youtube i kopie zrobiłem
na dysk w chmurze. Także bardzo produktywnie dzisiaj. Ok 16;00
udałem się na przystanek autobusowy i pojechałem z powrotem i po
raz kolejny udało mi się złapać stopa nad samą rzekę z pewnymi
osobami co mieszkają w domku niżej. Facet nawet mówił, że był w
Polsce za komuny w latach 70. Bardzo się zdziwiłem i zapytałem o
powód wizyty a on powiedział, że wybrał się aby kupić maszyny
do szycia ubrań ;) od razu pojawił mi się banan na twarzy i
powiedziałem, że ja mieszkam właśnie w rejonie który słynął z
wyrobu tekstyliów za komuny "Bielbaw i Bieltex " przecież.
Finalnie okazało się, że facet nie mógł kupić sprzętu do
szycia bo leciał przez USA i tam mu powiedzieli jakieś dziwne
rzeczy i zakazali przywozu tych maszyn.... Pieprzony mafijny rząd
USA!! Do tej pory wiz dla Polaków nie znieśli !! Po rozmowie
pożegnałem się dziękując za rozmowę i autostop.
Cały kolejny tydzień
minął tak samo i rutynowo czyli;
6;00 pobudka, joga,
ćwiczenia, śniadanie nad rzekę idę pomimo tego, że są chmury i
jest zimno i pada. Od 10;00 do om 14;00. Powrót do domku obiadek.
Internet pod szkołą. Ok 18:30 -19;00 już w namiocie. Słuchanie
mantr i kolejne 2-3 godziny na robieniu wizualizacji i intencji w
trybie TERAZ I DZIĘKUJE ZA TO, ŻE......
Mało tego przez ten
tydzień miałem sny rodem z incepcji i po przebudzeniu się zacząłem
je spisywać. Gdy się chce pamiętać sny to trzeba się rano zmusić
do spisywania pierwszego co pamiętamy. Jeśli było więcej niż
jeden sen to najpierw zapisać skrót taki tytuł o czym był ale
zacząć spisywanie od pierwszego jaki się przyśnił idąc do
ostatniego najbardziej świeżego.
Prawdę powiedziawszy
takie wyraźne i niesamowite sny a czasem zdarzają mi się prorocze
które dzieją się następnego dnia. Pisałem o tym śnie i
elektronice poprzednio w poście gdy byli tu moi znajomi z Polski.
Sny takie zaczęły mi się tutaj w Kostaryce odkąd zmieniłem
jedzenie i jestem ten czas tutaj, słucham muzyki z falami alfa,
theta, binaural beats do tego medytacja i joga. Wiadomo gdy byłem w
mieście było to bardzo trudno aby coś takiego miało miejsce.
Zdarzały się cuda ale raz na jakiś czas przecież jakby co chwilę
się działo magicznie to nie byłoby zabawy ;)
7 – 10 marzec 2017 zmiana miejsca obozowania
W
niedzielę Bernal powiedział, że chciałby aby domek został
opuszczony. Zapewne dlatego, żeby urządzać pijackie spotkania tam.
Także w Poniedziałek opuszczam domek Bernala ale nie poddaje się
bo chciałem tutaj zostać w naturze do soboty i zostanę, tylko będę
musiał kogoś poprosić aby mi przechował jedzenie w postaci
ugotowanego ryżu i fasoli oraz, kokosy które kupiłem oraz papaję.
Spakowany
z plecakiem zostawiam koledze Bernala z domku obok klucze od domku.
Żegnam się z nim i teraz pora na znalezienie kogoś kto mi pomoże.
Zaszedłem do jednego z domków koło takich upraw warzyw i tam
zapytałem niskiego faceta z wąsem czy nie przechowaliby mi jedzenia
i czy nie mógłbym skorzystać z kuchni 2x dziennie aby podgrzać
swoje jedzenie. Wytłumaczyłem, że jestem podróżnikiem i że
mieszkałem tutaj 2 tygodnie w domku u Bernala. Teraz się przenoszę
bo chcę tu zostać do soboty a tym bardziej, że pojechałem po
jedzenie w niedziele i zrobiłem zakupy a tu nagle Bernal wyskakuje z
tekstem, że trzeba miejscówkę opuścić. Nowo poznani znajomi
zgodzili się i powiedzieli, że nie ma problemu. Przyszykowałem
sobie obiad tego dnia w ich dużej kuchni, pogadaliśmy i
opowiedziałem o podróży. Facet o imieniu Saul mieszka tu z żoną
od 3 miesięcy, wcześniej mieszkali w mieście ale się przenieśli
tutaj. Spałem w namiocie na górze nad jego gospodarstwem.
Kolejne dni już
na spokojnie w
nowym miejscu mogłem przechowywać swoje jedzenie i przyrządzić
owsiankę z ranka i podgrzać ten ryż, fasolę i zrobić omlet z
jajek. Rankami chadzałem nad rzekę się kąpać i medytować a
potem ok 14-15 wracałem i szykowałem posiłek. Po obiedzie albo na
neta albo rozmawiałem z właścicielami a obóz rozbijałem wcześnie
jakoś 18-19. Dlatego, że czekały mnie jeszcze rutynowe ok 2h
medytacji które sobie już wcześniej ustaliłem. No i tak jak
wcześniej pisałem, sny mam niesamowite i rano po przebudzeniu
doskonale wszystko pamiętam i spisuje moje sny dokładnie:)
karmię ptaki |
z Franciszkiem |
miejsce obozowania |
:) |
moje nowe miejsce obozowania |
pies ucinający sobie drzemkę na kwietniku |
mieszkanie moich nowych gospodarzy |
gdy byli młodzi i szczupli :D |
kemping nad rzeką |
gospodarstwo moich nowych znajomych |
Zapraszam na film pt. "Samotny 3 tygodniowy pobyt w chacie pustelnika"
11 – 24 marzec 2017 Powrót do miasta San Jose
Dziś
wyjeżdżam z tego magicznego miejsca w górach i postanawiam tutaj
wrócić. Dziękuję rodzince która przyjęła mnie jak swojego i
pomogła mi przechować jedzenie i podgrzewać obiadki i szykować
śniadania. Oni wcześnie rano gdzieś pojechali a ja na spokojnie
ćwiczyłem najpierw gimnastykę a potem przyrządziłem sobie
owsiankę. Spakowałem wszystko i poszedłem w dół drogą na mostek
gdzie zatrzymuje się autobus. Autobusem dojechałem do centrum
Cartago a potem kolejnym pojechałem do Miasta San Jose a stamtąd od
razu do domu Cinthii.
W poniedziałek
pojechałem z powrotem do miasta Cartago ale tym razem w celu
skorzystania z super szybkiego internetu na uniwersytecie TEC. Tam
zająłem się wgrywaniem filmów na youtube itp. Wieczorkiem gdy
wracałem to wstąpiłem do takiego sklepu „Flor de cafe” czyli
kwiat kawy gdzie sprzedają różne takie rzeczy jak nasiona
słonecznika, orzeszki ziemne mielone, sezam, rodzynki itp. Kupiłem
tam sezam, paczkę kakao ziaren naturalnych prażonych oraz te
orzeszki ziemne. Pojechałem do San Jose i do domu Cinthii i tam
czekałem na nią do 20:40 jak wróci z pracy w tym czasie zjadłem
super kolację a mianowicie ziarna kakao zagryzane bananem. Potem
tego samego wieczora miałem niesamowicie dużo energii. Rozbijam
teraz namiot w trochę innym miejscu bo zapytaliśmy takiego ziomka
sąsiada bo mają taki jakby teren niczyi z ogrodem i tam pod anteną
nadawczą, tam poprosiłem o nocleg na parę dni.
Leczenie zęba :/
Gdy
byłem na ulicy to odczułem ból zęba 6tki bo już od 3 miesięcy
zrobiła mi się w nim dziura i zwlekałem i teraz coś zaczął
pobolewać. Zapytałem Cinthii czy nie zna jakiegoś taniego i
dobrego dentysty bo tutaj w Kostaryce opieka medyczna i dentystyczna
jest cholernie droga. Cinthia poleciła mi jednego znajomego dentystę
co tańczy Capoeira. Dała mi numer, tego samego dnia zadzwoniłem i
umówiłem się na wizytę. Potem gdy przyjechałem, powitał mnie
młody chłopak w okularach całkiem sympatyczny i zaprosił do
gabinetu. Powiedziałem mu o problemie i wskazałem, że to ta górna
6tka po lewej stronie. Zdumiał się, że mam taką dużą dziurę i
aby dokładnie zobaczyć co w środku siedzi to zrobił mi mały
rentgen i okazało się, że to próchnica się wdała. Powiedział,
że sama plomba na nic się nie zda i trzeba będzie podleczyć nerw.
Koszt to 100 tysięcy kolonów czyli 709zł! To i tak jest tanio!
Powiedział, że plomba kosztuje 20 tysięcy CRC ale za to za samo
leczenie nerwu 80 tysięcy CRC bierze. Teraz żałuje, że tyle
zwlekałem i można byłoby za plombę zapłacić ok 150zł a tak to
tyle hasju! No ale cóż zgodziłem się na jego cennik i przystąpił
do działania już pierwszego dnia. Było to wyczyszczenie i włożenie
jakiegoś tymczasowego materiału. Powiedział, że może wystąpić
infekcja i zapalenie gdyby o tego doszło to mam mu dać znać.
Minęło
kolejnych 6 dni od wizyty ja
spędziłem je na ulicy dorabiając, rozmawiając z ludźmi a co
najważniejsze odkryłem super właściwości 100% ziaren kakao.
Naprawdę dają one niesamowitą moc i pojawiają się mi liczne
pomysły. Ponad to kakao należy spożywać jako lekarstwo bo do
niego też są wskazania i przeciwwskazania z którymi należy się
zapoznać. Kakao aby zachowało swoje magiczne i zdrowotne
właściwości NIE MOŻE BYĆ spożywane z dodatkiem cukru ani z
mlekiem!! Wtedy traci swoje właściwości! Kakao dla sympatyków
ziółka zawiera w sobie dawki substancji THC !! Jest generatorem
SEROTONINY czyli hormonu szczęścia jakie np. wydzielane jest w
stanie zakochania i ogromnego szczęścia i radości. KAKAO czyste i
100% to jeden z najsilniejszych PRZECIWUTLENIACZY ma on go o wiele
wiele więcej niż kawa, która dla porównania jest szkodliwa tak
naprawdę bo uzależnia i powoduje ciężką chorobę zwaną
kofeinozą. Kakao leczy między innymi zespół ADHD czyli
nadpobuliwości ruchowej! Pomaga w ponad 100 chorobach!
Wklejam
niżej linka na temat kakao !
JEST KAKAO I JEST
MOC!! hehe
:)
Co
więcej nasiliły mi się sny rodem z filmu Incepcja, Pamiętam
wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Gdy spałem ostatnio w
namiocie tutaj w mieście koło domu Cinthii i śnił mi się
niesamowity sen!
Zapraszam do
przeczytania poniżej:
Witajcie.
Dziś Niedziela i dokładnie tej nocy przyśnił mi się niesamowity
Sen, który pamiętam ze wszystkimi szczegółami i detalami. Sen
niczym z Incepcji którym chciałem się z Wami podzielić:)
W
moim Śnie Pojawił dziadek z ulicy ok 65 lat, lekko łysy i z lekkim
zarostem. Pojawił jako profesor i kazał pisać jakieś wypracowanie
na papierze. Wszyscy siedzieliśmy w ławkach na zewnątrz na
otwartym Terenie. Ja jako jedyny pisałem na klawiaturze która mi
zapisywała wyrazy w swojej elektronicznej pamięci sd, dziwne bo nie
było monitora. Zaraz pojawili się piszący też test moi znajomi z
okresu liceum i gimnazjum Michał W. ,Łukasz H. ,Daria K., Kamil N
Michał
Alkus (bez obrazy) mnie skrytykował pytając czemu nie piszę na
papierze wypracowania? Ja powiedziałem bo nie chce mi się pisać na
papierze i wole na klawiaturze. Potem ten facet to zauważył i też
zapytał i powiedział mi "dlaczego piszesz na klawiaturze?"to
nie szkoła z USA " ja powiedziałem, że mi tak wygodniej a
poza tym skłamałem, że palec mnie boli. On zaczął narzekać to
ja już lekko zdenerwowany mu powiedziałem, że napiszę na
klawiaturze a potem mu to wydrukuje aby miał na papierze ale
pokazałem jeszcze na koleżankę która pisała z lewej strony a
była to Daria K. która wyglądała mi na smutną bo miała właśnie
skaleczony palec i miała trudności z pisaniem. Byłem oburzony i w
jej imieniu i przekazałem facetowi, że powinniśmy pisać na
klawiaturze.
Następnie
po skończeniu pisania wszyscy wracaliśmy ze szkoły i
krytykowaliśmy dziadka ja mówiłem to w sposób spokojny tak aby
nie przeklinać i nikogo nie wyzywać, Kamil N. za to był pod jarany
i coś tam go wyzywał za to;) ja powiedziałem do niego aby się
uciszył bo dziadek jest za plecami. Potem przechodziłem z kolegą a
był to Łukasz H. Przechodziliśmy przez tunel pod moim blokiem na
os. Różanym i tam się na chwilę zatrzymałem i coś zacząłem mu
tłumaczyć o mocach, przemieniłem się w papierowy samolocik w tym
tunelu, zacząłem lecieć ku górze, była noc z gwiazdami,
momentalnie przyśpieszyłem nad blokami punktowcami i kawałek wyżej
przemieniłem się w prawdziwy samolot który już było słychać i
potem odrzutową mocą przyśpieszyłem i po raz ostatni się
przemieniłem w statek kosmiczny super szybki i zniknąłem pomiędzy
gwiazdami. Było to dziwne ale patrzyłem na to z punktu ziemi i
chyba oczami Łukasza. Zauważyłem, że gdy udałem się do tych
gwiazd to byłem takim samym światełkiem jak one potem na chwilę
zniknąłem a następnie rozbłysnąłem takim ogromnym i dużym
światłem jak supernova, światło było czerwonawe, duże i
pulsujące. Potem z czasem się trochę zmniejszyło i tam pozostało
jako gwiazda o kolorze czerwono-pomarańczowym. Wiedziałem, że
ponownie jestem przy Łukaszu koło tego tunelu, działo się tak
jakbym to wszystko kontrolował, mój sen i to o czym sobie
pomyślałem momentalnie się działo! Pokazałem mu moje moce
kreacji!! Następnie pojawiło się niebezpieczeństwo bo oderwałem
się od ziemi i zacząłem lecieć nad osiedlem różanym dokładnie
w miejscu gdzie jest to boisko pomiędzy biedronką, parkingiem a
placem zabaw i butikami. Niestety były tam jakieś ogrodzenia
wysokie z kablami elektrycznymi i gdy leciałem to kable mnie
dotknęły i poraziły prądem i to bardzo mocno. Raziły mnie jakoś
kilka sekund a ja przemieszczałem się uciekając ale potem opadłem
na ziemię bo wyssały, ze mnie całą energię i poturlałem się do
miejsca gdzie były spalone te takie pręciki od żarówek ale były
one ogromne i grube, spiralne o kolorze szarym. Nie byłem poparzony
czy coś tylko tak jak zawsze nic mi nie było gdy dotykam kabli
które mnie ograniczają. Gdy mnie poraziło prądem to czułem ten
ból.
Potem
przyszedł Łukasz H. i podniósł mnie z ziemi i powiedział coś
pokrzepiającego, że te spalone końcówki od żarówek wcale nie są
złe i teraz gdy jestem bez energii gdy je będę dotykał one są
jak węgiel i ponownie się naładuje energią. Oni nie wiedzieli o
mocach jakie posiadam, lecz po mimo to starałem się wyjaśnić.
Powiedziałem im co nieco na temat kryształów i ametystu pokazując
swój. O dziwo wszyscy słuchali uważnie co mam do powiedzenia i w
tym momencie mój SEN SIĘ SKOŃCZYŁ.
Teraz dopiero sobie przypomniałem jak byłem dzieckiem i mieszkałem na
os. Różanym w Dzierżoniowie to mama nauczyła mnie robić
papierowe samoloty które puszczałem na podwórku i często też z
balkonu. Wychodziłem na podwórko i puszczałem je i chciałem aby
leciały jak najpiękniej, jak najdłużej i jak najwyżej. Zawsze tą
zabawą fascynowałem się najlepiej sam bo mogłem się w pełni
skoncentrować i obserwować jak ten samolot leci unoszony powiewami
wiatru. Widziałem jak leci on czasem bardzo ładnie i wysoko i
zawsze miałem nadzieję, że nie spadnie tylko poleci z wiatrem
wyżej i wyżej i nigdy nie spadnie a po prostu odleci stąd w
nieznane!!
Może
niektórzy z Was co to czytają pamięta mnie na podwórku
puszczającym te samoloty. Nikt tego praktycznie ze mną nie robił
bo uważał to za zabawę pozbawioną sensu parę razy trafił się
ktoś kto brał w tym udział chyba Wojtek Ś. I chyba Patrycja i
parę innych osób. Gdy byliśmy dziećmi wszystko było łatwe o
proste a my żyliśmy marzeniami i cieszyliśmy się prostymi
rzeczami. Teraz już wiem....... aby stąd odlecieć musimy stać się
ponownie jak dzieci, niewinni i bez skazy, czyści i pełni miłości
i szacunku i cieszyć się tym co dawało nam radość gdy byliśmy
mali. Przypomnij sobie siebie gdy byłeś dzieckiem i znajdź w
pamięci to co dawało ci największą frajdę a może było to
zwykłe grzebanie patykiem w piasku? A może zabawa w chowanego? Może
puszczanie baniek czy jazda na rolkach czy na desce? Musimy być
dziećmi nie skażonymi przez społeczeństwo i pozwalać naszym
własnym aby nigdy nie dorastały (wewnętrznie) aby nigdy nir
wyzbyły się tej dziecinnej i ogromnej miłości którą mają w
swoich sercach. Bo serce, miłość, wyobraźnia i czystość to te
moce dzięki którym będziesz w stanie oderwać się od ziemi i
odlecieć tak jak ten papierowy samolocik, odlecieć wyżej i wyżej
a w końcu znikając pomiędzy gwiazdami udać się do Domu.......
Pamiętasz
gdy byłeś dzieckiem? Bardzo ulegałeś wpływom innych osób!
Pamiętaj nigdy nie daj się zmanipulować i abyś robił to co inni
ci narzucają i na siłę wciskają!!
Nie
rób tego czego nie chcesz robić! Należy też pamiętać, że
dzieci są bardzo podatne na wpływy innych i albo jesteś dzieckiem
które urodziło się pośród wilków i wychowuje się wraz z
wilkami i ciągle szczerzy zęby, walczy z innymi samcami alfa o
przetrwanie i samice i wyje głośno w nocy rozpaczając nad porażką
i ponownie nawołuje innych do walki.
Lub
jesteś jak dziecko które wychowuje się wraz z motylami, jest
piękne, kolorowe, cieszy się życiem i lata gdzie chce, z kim chce
i jest wolne! A potem udaje się co raz wyżej i wyżej i odlatuje!
Tak samo jak papierowe samoloty!
Chciałem
tutaj na końcu podziękować bardzo bardzo i z całego serca mojej
kochanej Mamie, bo to ona nauczyła mnie właśnie robić te
papierowe samoloty :*:*
Ps.
Mam nadzieję, że niektórzy z Was załapali o co mi chodzi i nie
traktują tego jak jakąś fantazję czy niestworzone rzeczy. PISAĆ
KTO Z WAS TEŻ PAMIĘTA PUSZCZANIE PAPIEROWYCH SAMOLOTÓW NA
OSIEDLU:D???
UDOSTĘPNIJ I PUŚĆ PAPIEROWY SAMOLOT DALEJ
Wracając
do spraw mojego zęba to 2 dni przed kolejną wizytą u dentysty
jakoś policzki mi się rozgrzały i w przed dzień wizyty zaczął
mnie boleć. Napisałem do mojego dentysty, że coś jest nie tak.
Powiedział mi żebym dziś przyjechał to da mi antybiotyk bo wdała
się infekcja. Ja się przeraziłem bo nie biorę antybiotyków i
żadnych chemicznych środków farmakologicznych ale na ratunek
przychodzi KURKUMA!
To
już po raz kolejny gdy mogę potwierdzić jej cudowne działanie!
Tym razem było tak:
Poszedłem
na ten lokalny targ i kupiłem Kurkumę w proszku 100g, Imbir w
proszku 100g oraz czosnek w proszku 100g, wsypałem do butelki po
trochę każdego z osobna i zmieszałem z wodą oraz cytryną.
Zamieszałem porządnie i zacząłem pić! Wypiłem prawie 1l tej
mieszanki. Co się stało? Za godzinę byłem w gabinecie
dentystycznym i tam dentysta zrobił swoje i powiedział abym kupił
antybiotyk. Ja kupiłem ale nie brałem go bo przecież ten zasrane
antybiotyki działają dopiero jakoś po 3 dniach poza tym nie będę
się faszerował lekami. Za kolejne 2h godziny już nie czułem bólu
zęba!! KURKUMA która jest najmocniejszym naturalnym antybiotykiem
zrobiła swoje!! Po 3h od wypicia mojej mikstury zniknęła miejscowa
gorączka z policzków oraz ból prawie całkowicie ustąpił!
Kolejnego dnia, po bólu zęba nie został ślad a dentysta wysłał
mi wiadomość i jak tam?? Powiedziałem, że wszystko super i mogę
czekąć na kolejną wizytę za parę dni! Dentysta jednak nie znał
prawdy, że to kuruma, imbir i woda z cytryną którą sobie
sporządzam i piję przynajmniej litr albo 2 dziennie mnie uzdrowiła!
Polecam wszystkim KURKUMĘ na wszelkiego rodzaje zapalenia,
przeziębienia itp. Kurkuma zwiększa działanie jeśli jest łączona
z czymś pikantnym np. imbirem, pieprzem, czili oraz gdy jest
spożywana z odrobiną oleju wchłania się w 100% do organizmu! 3
godziny i zapalenie zęba zniknęło!! Tak samo było z
przeziębieniem które miałem jakiś rok temu chyba co zaczęło
mnie gardło mnie boleć w nocy to zaraz z samego rana do apteki po
witaminę C (ważne żeby w składzie miała ASKORBINIAN SODU ) bo
kwas askorbinowy to się do niczego nie nadaje. Musi być ASKORBINIAN
SODU lub witamina C L-lewo skrętna! Zgodnie z zaleceniami Jerzego
Zięby który robi rewolucję w Polce medycyną naturalną i zasłynął
z książki „Ukryte terapie” można też wyszukać na youtube
„Jerzy zięba – ukryte terapie”
Także
podsumowując! Polaku lecz się sam, domowymi metodami bo natura nam
dała roślinność która jest w stanie uleczyć każdą jednostkę
chorobową!! Tak! Nawet raka, HIV czy AIDS !
Przez
okres tych dni piłem mój super napój izotoniczny woda z solą
himalajską, cytryna, kurkuma i imbir w tym ważne jest aby porcja
imbiru była 2krotnie lub 3krotnie większa niż kurkumy. Jeśli
nasypiemy kurkumy więcej będzie gorzko i niesmacznie. Napój tak
przyrządzony jest smaczny i kwaśnawy i lekko pikanty! Majstersztyk!
Piłem napój przez około 6 dni. Do dentysty pojechałem na
spotkanie i powiedział, że sytuacja super się ma, zapalenia nie
ma, infekcji nie ma! Myślał, że brałem antybiotyk w pastylkach
który mi przepisał. O nie nie!! Brałem antybiotyk ale najlepszy na
świecie i naturalny który mi w 3 godziny gorączkę wyleczył!!
Dentysta oczywiście w przekonaniu, że ja pastylki :). Ucieszony, że
wszystko Git przystąpił do pracy nad zębem i powiedział, że
jeszcze następna wizyta w następnym tygodniu i kończy i ząbek
będzie jak nowy:D