sobota, 8 listopada 2014

Algarve część 2 – Plażowe jaskinie i Ukrainiec


20 sierpień 2013 Wtorek

Po pysznym posiłku pora ruszać do Sagres. Jedziemy drogą piękne zielone tereny po lewej. Finalnie dojeżdżamy do Sagres pod sam fort. Tutaj żegnam się z moimi nowymi znajomymi Hiszpanami. Jestem pod samą fortecą - Fortaleza de Sagres. Idę najpierw na krawędź ogromnych klifów skalistych które mają ok 60m, niesamowity widok. Właśnie dojechałem na sam dół Portugalii. Z klifu spod fortecy widać daleko po drugiej stronie przylądek św. Wincentego ( cabo de Sao Vincente). Jest to najdalej na południowy-zachód wysunięty fragment Europy. Urwiska wznoszą się tam również na wysokość 60m. Jest tam również latarnia morska. Ja aktualnie znajduje się na przylądku - Ponta de Sagres. Udaję się pod fortecę stąd oglądam widok na wschód i kolejne klify. Sagres to miasto Księcia Henryka zwanego żeglarzem. Sam Henryk choć nie żeglował był patronem wypraw. Spędzam tutaj mnóstwo czasu pod fortecą. Potem udaję się wędrując przy krawędzi klifu, przechodzę kawałek miasteczkiem i idę cały czas po klifie przechodząc koło jakiejś strefy hotelowej. Jestem we wspaniałym miejscu, nad urwiskiem widać stąd całą fortecę,miasteczko i daleko daleko tą latarnię morską. Oglądam wspaniały zachód słońca z najbardziej wysuniętego na południowy-zachód skrawka Europy. Rozbijam namiot przy samej krawędzi urwiska. Gdy robi się ciemno i świeci księżyc odprawiam księżycowy taniec;). Czyli zabawę z długim czasem naświetlania w moim aparacie. Zasypiam przy szumie rozstraskujących się fal o brzegi tego klifu.














Rano witam wchód słońca tutaj i po śniadaniu czyli owsiance wyruszam do miasteczka Sagres. Od razu idę na wylot i muszę złapać stopa teraz do wioski Vila do Bispo. Nikt przez długi czas się nie zatrzymuje. Dopiero potem kamping-van, w środku młoda para. Okazuje się że to kolejni Niemcy, stopuje z nimi krótko do skrzyżowania na tej drodze narodowej. Tam udaje mi się złapać pare stopów którymi dojeżdzam do Lagos. Idę w dół miasteczka i dochodzę do portu. Przechodzę miasto mostem i jestem już na wylocie. Tuż za Lagos spotykam parę autostopowiczów, chłopaka i dziewczyne ze Słowacji. Okazuje się że robią w wolontariacie tutaj przy surfingu. Polecają stronkę www.Helpx.net na której można znaleźć taką ofertę. Pracuje się za miejsce do spania i jedzenie pare godzin dziennie. Takim sposobem można sobie zapewnić darmowe wakacje;). Dodatkowo jadą teraz do zarąbistej miejscowości nadmorskiej - Carvoeiro gdzie podobno są jakieś jaskinie na plaży i ludzie skaczą ze skalnych klifów do oceanu. No to już postanowione jadę tam!Decyzja jak zwykle nie trwała długo bo może sekundę. Łapiemy stopa, oni idą kawałek dalej ja zostaję tutaj bo w trójkę raczej będzie ciężko. Po dosłownie minucie zdarza się coś niesamowitego. Widzę że jedzie Chavet i Beate, zatrzymują od razu samochód i wsiadam. Po wejściu mówię " no tak jak mówiłem do zobaczenia". Są bardzo ucieszeni zarówno jak i ja. Stopuję z nimi nie daleko bo tylko do następnego miasteczka. Ponownie się żegnamy. Łapie kolejnego stopa do ronda również krótkiego. A potem statąd czerwonym sportowym kabrioletem mercedesa dojeżdzam do dużego miasta Portimao. Sprawdzam mapę i kieruje się na jego wylot. Przechodzę koło jednego z marketów Pingo Doce i kupuję duży sok ananasowy. Wędrówka zajmuje trochę ale idę skrótem omijając centrum miasta. Gdy przechodzę już przez rzekę mostem zatrzymuje się jakaś kobieta w średnim wieku oferując mi podwózkę. Jedzie w stronę mojego docelowego miasteczka. Wysadza mnie w Lagoa na stacji benzynowej , gdzie odbija droga do nadmorskiej mieściny. Po przejściu może 1km staję na rondzie i łapie stopa ze staruszkami z Francji. Zawożą mnie do samego miasteczka Carvoeiro. Słońce już niedługo będzie zachodzić, zgodnie z moją gpsową mapą udaję się w kierunku oceanu. Są tutaj ponownie wysokie klify. Idę zaraz przy samej krawędzi i znajduję idealne miejsce na namiot, rozbijam go przy samej krawędzi klifu.





Rankiem po genialnych i niesamowitych widokach pakuję namiot i ruszam dalej przy krawędzi klifu. Pode mną cudowne skały o różnych kształtach, pełno w nich dziur. Jest nawet tutaj jakaś restauracja w środku tego niesamowitego naturalnego tworu skalnego. Idę tam na dół i są tutaj tuneliki z otworami na ocean coś niesamowitego. Niżej prowadzą schody w dół do małej jaskini do której przypływa woda oceaniczna. Do tego po chwili wpływa do niej facet z synem w strojach nurkowych, nożem i siatką. Widziałem ich wcześniej z góry z jednej ze skał jak pływali i odrywali coś ze skał. Mają zebranych pełno żyjątek wyglądających jak szczypce. Jest to lokalny przysmak zwany Percebe które mówią sprzedają 20€/kg. Znajduje też taki na skałce w Jaskini.

Zwiedzam potem kolejne jaskinie nadmorskie, otwory w skałach jest to coś przepięknego, dodaktowo są w nich wtopione muszle! Czegoś tak niesamowitego jeszcze nie widziałem. Udaje się wyżej na klif idę nad przepaścią. Nagle patrzę i pojawia się mała zatoczka w dole. Po środku piękna skała i ogromne wejscie do jaskini! Na plaży w dole jest trochę osób. Wejście do tej jaskini jest przeogromne. Udaje się klifem i przechodzę tuż przy hotelu. Jest tutaj podest i schody biegnące od hotelu. Schodzę na dół, potem do skały zamontowana jest drabina śmigam powoli na dół i jestem na malutkiej plaży mając teraz tą skałę w wodzie przed sobą i po obu stronach wysokie skalne klify. Idę i wchodzę do ogromnej jaskini, jest małe wejście wpływowe oraz u góry dziura. Jest tutaj niesamowicie jest to moja pierwsza tak ogromna jaskinia plażowa. W ogóle koło tej miejscowości jest więcej jaskin ale nie można dostać się do nich od strony plaży. Trzeba tam przypłynąć łódką, po chwili wpływa właśnie jedna z nich do środka tym małym otworem. Przypływają turyści i cykają fotę. Spędzam tutaj trochę czasu ale nastał przypływ i jak wszedłem bez problemu tak mam teraz problem aby wyjść. W pewnym miejscu woda jest już wyżej, mu sięga mi do kolan, tak więc uważnie przechodzę z plecakiem i jestem na tej plaży. Rozkładam się koło małżeństwa z trójką dzieci. Pytam czy rzuciliby okiem na mój plecak bo idę do wody. Jak zawsze ludzie pomocni. Pływam w tej cudownej zatoczce. Potem wpadam na pomysł aby wejść na tą skałę i skoczyć do wody. Wspinam się więc do jej połowy staję na krawędzi i skaczę do błękitnej wody. Następnie płynę na brzeg. Po jakimś czasie znów do wody i tym razem płynę za skałę i wpływam tym otworem do środka jaskini. Wracam na plażę widzę że ludzie już z niej uciekają bo jest co raz więcej wody. Niedługo plaża zniknie, rozmawiam z tym facetem który mi pilnował plecaka. Wypytuje mnie skąd przyjechałem, opowiadam jak zawsze że z Polski autostopem. Mówię że zwiedziłem dużo miejsc w Portugalii i Lizbonę. Jak się okazuje oni tam właśnie mieszkają. Teraz jest o wiele trudniej wejść po drabinie bo jej dolna część jest urwana, bylo łatwiej zejść po niej i zeskoczyć, lecz z ciężkim plecakiem to kłopot. Mój nowy znajomy wchodzi pierwszy i odbiera ode mnie plecak. Wspinam się bezproblemowo potem. Zakładam sandały i już podchodzimy pod hotel, przychodzi jego żona. Mówią że mają coś dla mnie, ja więc pytam co? Wręcza mi jego żona 30€, do ręki. Nie! "Nie mogę tego przyjąć, za co w ogóle?" mówie że mam pieniądze. Odmawiam pare razy ale facet mówi "bierz, przyda Ci się na pewno". Dziękuje mu serdecznie za ten dar. Zapraszają mnie do Lizbony jak bym tam znów przejeżdzał. Oni mają teraz posiłek w tym hotelu na górze plaży. Ja wędruję ponownie bogatszy o 30€ i myślę sobie jakie to jest niesamowite. Ludzie zaledwie rozmawiają z Tobą kilkanaście minut na plaży i po tak krótkim czasie wręczają Ci pieniądze i w to jak dla mnie do jedzenie za to mam na dobre 5 dni! Idę teraz od hotelu ścieżką w górę chcąc znaleźć tą dziurę u góry i ją zobaczyć.


















 Jest tutaj pełno zarośli i nie ma jak przejść. U góry spotykam jakiegoś faceta i pytam czy mówi po Angielsku? On na to że po Portugalsku,Ukraińsku i po Polsku! Haha ale jaja. Mówię więc "dzień dobry" on odpowiada tym samym. Mówię że jestem z Polski, facet ma na Imię Wasylij i mieszka na Ukrainie. Rozumie po Polsku bo pracuje u Polaka. Pytam go więc o to czy mógłbym otrzymać wody pitnej do mojej butelki? Zaprasza mnie do środka. Jest to potężna willa na tej skarpie, basen, kamery. Wchodzę do pomieszczenia w którym znajduje się siłka i to z Polską marką atlasu. Dostaję całkiem nową butelkę wody do tego Wasyl daje mi całą torebkę pomarańczy. Zaprasza mnie na kawkę do pomieszczenia roboczego. Rozmawiamy po Polsku przeplatając Ukraińskim. Wasyl -sympatyczny facet w średnim już go polubiłem gdy zaczął zabawnie przeklinać. Zaprasza mnie do siebie do jakiegoś miasteczka gdzie mieszka razem z żonką. Daję mi książkę po angielsku - James Patterson "now see her". Będę miał do poczytania bo nie mam żadnej książki aktualnie. Jemy ciastka i popijamy herbatą w małej kuchni. Mówi że pracuje u tego bogacza Polaka już pięć lat. Dba o dom gdy go nie ma, zajmuje się ogrodem. Mówię mu że szukałem tego otworu u góry jaskini ale nie mogłem znaleźć. On na to "chodź coś Ci pokaże, ale szybko idziemy bo kurwa pełno tu kamer" Idę z nim przez ogród, patrzę i jest ta dziura w głąb jaskini otoczona barierką. No nie Polaczek wykupił cały teren na górze nawet z dziurą do jaskini. Cykam foty. Wasyl "dawaj dawaj bo kamery kurwa patrzą". Wracamy do pomieszczenia i on mówi że za chwile kończy. Idziemy do jego samochodu, on wraca i włącza alarmy w tej willi a raczej pałacyku. Wsiadamy i jedziemy. Mówi mi po drodze że nawet zna trochę Polskę byli tam z żonką pare razy. Mieszkają pod Lwowem. Przyjechali do Portugalii aby zarobić na skończenie budowy domu jednorodzinnego. Dojeżdzamy do miasta Armacao do Pera.

Pobyt u Ukraińskiego małżeństwa

Wjeżdzamy w same centrum miasta. Potem otwieramy jakąś bramę i dojeżdzamy na podwóże. Tam wjeżdzamy do podziemnego garażu. Idziemy na zewnątrz i pokazuje mi domek u góry są drewniane brzydkie schody. U góry brzydkie wejście do domku. Bardzo ubogo, po wejściu mały przedsionek w którym poznaję jego żonę Darię. Miła sympatyczna kobieta. Zapraszają mnie do salonu i oferują zimną colę. Rozmawiam z nimi po Polsku a gdy Daria do mnie mówi po Ukraińsku ale wszystko rozumiemiem bez najmniejszego problemu. Jemy pyszny obiad w postaci barszczu Ukraińskiego. Kurczaka z opiekanym chlebkiem i wiśnióweczkę. Mam problem ze stopą i Daria sie przejmuje widząc ją całą opuchniętą i daje mi jakąś tabletkę. Mówią żebym został na pare dni i odpoczął nie chodził za dużo. Gdy smaruje maścią to jest ok, opuchlizna schodzi ranem trochę ale gdy chodzę to wraca i pobolewa. Mówię że mam teraz książkę od nich to jutro pójdę na plażę sobie się poopalać gdy oni pójdą do pracy i spotkamy się po południu. Wieczorkiem rozkładają dla mnie jakieś stare łóżko na sprężynach w kuchni. Mają tutaj kuchnie z tą kanapą, łazienkę i sypialnie z obrazami Matek Boskich. Idziemy spać bo oni rano wcześnie wstają do pracy. Daria pracuje jako sprzątaczka w jednym hoteli.

Spędzam z rodzinką z Ukrainy dwa dni. Rankiem o 8.00 chodzę na plażę, dostaję parasol na słońce kanapki i napój od nich. Plażuję i pływam w oceanie i czytam książkę. Wracam do ich mieszkania ok 17.00 jemy obiad wspólnie. Z Wasylem idę również do jego drugiego miejsca pracy małego domku o który również dba, jest on położony za centrum miasteczka. Rosną tam winogrona które zrywam i jem. Całkiem przypadkowo gdy kończymy tam podlewać drzewa. Zagaduje do nas jakiś facet z domku obok. Jak się okazuje po chwili jacyś kolejni Ukraińcy. Zapraszają nas na pogawędkę. Zupełnie Wasyl się z nimi nie zna. Pora się zpoznać, siadamy przy stoliku i pijemy po piwku ciemnym. Prawie wszystko rozumię jak rozmawiamy. Opowiadam że z Polski jestem to jeszcze bardziej się cieszą no bo w końcu sąsiedzi ;). Wracamy potem na mieszkanie bo żonka Wasyla dzwoniła informując że szykuje kolację już. Wracamy więc i jemy razem pyszną kolację. Ponownie opiekany chlebek z czosnkiem, zupka. Wiśnióweczka. Po kolacji pokazują mi zdjęcia swojej śliczej córki w moim wieku - Oksany. Oglądamy wiadomości z Ukrainy. Większość tych mebli których tutaj mają przywieźli ze Lwowa. Wieczorem Daria idzie do pracy posprzątać centrum informacji turystycznej. Idziemy razem z ich laptopem i podłączamy pod wifi tam gdzie ona sprząta i pokazuję jej jak skorzystać ze skypa bo chcą porozmawiać z córką. Oglądamy wieczorkiem zdjęcia ze Lwowa. Pokazują mi dom który budują. Stoi już w stanie surowym. Zdjęcia rodzinne, zdjęcia córki itp. Ja im pokazuje również z mojej podróży trochę fotek.






Kolejnego dnia ponownie idę na plaże ze śniadankiem przygotowanym przez Darię. Cały dzionej pływam i leżę pod parasolem czytając wciągającą książkę Jamesa Pettersona kończę plażowanie przed powrotem na obiad ok 17.00. Cały czas smaruję stopę maścią i zauważam że opuchlizna schodzi. 25.08.2013 moje 25 urodziny. Po idealnid przespanej nocy pobudka jak ostatnio wcześniej. Świętujemy popijąc wspólnie za moje zdrowie. Planuje dziś się zebrać i ruszać w stronę miast Faro, które jest stolicą południowego wybrzeża Portugali czyli Algarve gdzie właśnie się znajduje. Wasyl wręcza mi butelkę wina z Porto (St-Bart) na drogę, oferuje mi również podwózkę. Robimy pamiątkowe zdjęcie. Mam ich adres i nr telefonu do Wasyla. Dojeżdzamy do głównej drogi gdzie żegnam się z Wasylem. Życzy mi powodzenia w dalszej podróży. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz