19 listopada 2013 Wtorek
Wypływamy ok 21.00, pożegnałem się z moimi przyjaciółmi ze Szwajcarii Peterem,Merlinem i Catriną. Płyniemy łódką na katamaran, tam szykujemy wszystko do wypłynięcia
i ruszamy na silniku, ostateczne pożegnanie latarkami z łodzi, a moi
przyjaciele mrugają światłem z góry nad miastem na której spędzilem ponad
miesiąc, a na wyspie od 9 września czyli ponad 2 miesiące. Czas pożegnać Teneryfę. Wiatr dopiero
łapiemy daleko za wyspą, płyniemy na wschód w Kierunku Afryki na Gran Canarię.
Cały katamaran skaczę na ogromnych falach, w nocy nie mogę spać chyba mam
ćhorobę morską bo nie czuję się za dobrze i o poranku zwracam posiłki.
Następnie rano na górze pokładu jest ok, wschodzi piękne słońce za nami widać
Teneryfę a przed nami Gran Canarię. Nie ma już takich dużych fal, zmieniam
pozycję żagli przeciągając linę, następnie steruję katamaranem zmieniając kurs
i dopasowując go do wiejącego wiatru utrzymując przy tym prędkość 6-8 węzłów.
Oglądam latające ryby wyskakujące z wody przed katamaranem! Coś pięknego!
Dopływamy na Gran Canarię do portu w Pasito Blanco na południu wyspy zaraz obok
większego turystycznego Miasta Maspalomas. Cumujemy w zatoce zrzucając kotwicę,
jest ok 13.00. Jemy obiad, rozmawiamy,kąpiemy się, potem ja piszę pamietnik.
Następnego dnia
płyniemy motorowym pontonem na brzeg ja idę zwiedzić wydmy ( las dunas ) koło
Maspalomas. Wędruję pod kamiennym klifem, następnie jestem w miasteczku z
mnóstwem turystów. Wędruję promenadą bez dużego plecaka tym razem sam
wyglądając jak turysta,dochodzę do latarni morskiej i następnie wkraczam na
wydmy. Naprawdę są duże a co najważniejsze jest stąd widok na góry. Piękny
krajobraz wydm na tle błekitnego oceanu. Po zwiedzeniu wracam na łódź, pijemy,
rozmawiamy. Jutro rano
chcę się dostać do Las Palmas w poszukiwaniu łodzi.
Poszukiwania jachtostopu w Las Palmas
22 listopad 2013 Piątek
22 listopad 2013 Piątek
Następnego
dnia płyniemy katamaranem do portu zatankować paliwo, pomagam w cumowaniu
katamaranu, następnie żegnam się z Kapitanem i Katriną dziękując za super
przygodę w przeprawianiu się pomiędzy wyspami. Idę na główną drogę, tam niechąc
czekać kupuję autobus do Las Palmas płacąc 6€. Jestem w mieście i idę odrazu do
ogromnego portu gdzie jest zacumowanych setki jachtów. Większość z granatową
flagą ARC - tego wyścigu na Karaiby. Wszędzie są metalowe bramki z wejściem na
platformy gdzie są zacumowane jachty, niektóre z nich są tak ogromne i
nowoczesne że są to istne pływające pałace przepełnione elektroniką i luksusem.
Dosłownie się błyszczą z nowości. Widzę też innych podróżników chodzących z
plecakami i pytającąch o możliwość przepłynięcia oceanu Atlantyckiego. Chodzę
więc od łodzi do łodzi i pytam kapitanów , czy są zainteresowani zabraniem
kolejnej pary rąk do pomocy na pokładzie. Wszyscy mówią, że mają już komplet. W
portowych barach i restauracjach widnieje pełno ogłoszeń podróżników chcących
złapać jachtostop.
W mieście robię
zakupy w markecie Hiperdino. Kupując jak zawsze trochę bułek, taniego mięsa
mortadeli lub parówek, do tego jakieś warzywa i owoce oraz słodycze i woda.
Znajduję miejsce na nocleg na takiej gorze nad miastem z parkiem, tam rozbija
namiot na ścieżce i rano budzę się z widokiem na portową stronę miasta Las
Palmas.Pytam jeszcze w sobotę m nadziei załapania się wraz z rejsem ale bez skutku.
24 listopad 2013 Niedziela
Idę do portu i z żalem i smutkiem oglądam odpływające mi sprzed nosa 200 jachtów w stronę Karaibów. No cóż , nie zamierzam się poddawać i szukam dalej, powiedziano mi jedno bardzo radosną nowinę, że teraz po rejsie jest lepszy moment na znalezienie łodzi. Port jest w połowie pusty i przypływają nowe jachty z Europy.
24 listopad 2013 Niedziela
Idę do portu i z żalem i smutkiem oglądam odpływające mi sprzed nosa 200 jachtów w stronę Karaibów. No cóż , nie zamierzam się poddawać i szukam dalej, powiedziano mi jedno bardzo radosną nowinę, że teraz po rejsie jest lepszy moment na znalezienie łodzi. Port jest w połowie pusty i przypływają nowe jachty z Europy.
Poznaję podróżników
na plaży przy porcie, jest ekipa z Francji, Szwecji, para z Hiszpani, oraz
jeden Polak i wielu innych. Bart z Holandii, Felix ze Szwecji, Ariel z Chile, Siedzimy wieczorkami na plaży pod palmami popijamy
winko i piwka przy niekończońcej się konwersacji. Ziomek z Chile
który ostatnio podróżował po Kambodży i opowiada nam niesamowite historie.
Śpimy na plaży obozujemy, cześć śpi na hamakaćh na palmach. Reszta w namiotach,
lub o samej macie i śpiworze. Rankiem każdy z ekipy wyrusza w poszukiwaniu
własnej łodzi. Ja wpadam na pomysł wydrukowania mojego ogłoszenia i
porozwieszania po porcie. Szykuję tekst po angielsku, dodaję fotkę i drukuję za
groszę na uniwersytecie.
Następnie wycinam
wszystko i chadzam po porcie przyklejając w nietypowym miejscu. Otwieram
metalowe bramki wejsciowe na platformy i przyklejam taśmą po wewnętrznej
stronie na bramce. Do tego pytam ciagle nowych osób o możliwość przepłynięcia.
Niestety same odmowy. Nastaje grudzień, zbliżają się święta. Wraz z
podróżnikami szukamy dalej łodzi, oraz spędzamy czas na plaży wieczorami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz