niedziela, 8 stycznia 2017

Wigilia 2016 z Polakiem - Olkiem z Bielawy. Świąteczny Kemping górski !!


10 – 23 grudzień 2016


Co by tutaj dużo pisać o tych dniach. W skrócie to wróciłem na moje miejsce na ulicy gdzie gram na okarynie i zarabiam hajs. Olek też coś próbował na ulicy z bańkami ogarniać robotę ale cienko z tym tutaj. Polecałem mu tutaj liczne pomysły jakie może zastosować ale on nastawia się na jakąś robotę w korporacji czy coś. Ja tam z doświadczenia wiem, że na ulicy zarobisz 3-4 razy więcej niż w normalnej robocie także mi to zupełnie odpowiada i spotykam masę wspaniałych ludzi.

Przeziębiłem się też ostatnio bo w Kostaryce rozpoczęło się lato co wcale nie oznacza, że jest cieplej bo fakt jest cały czas słońce przy tutejszym lecie czyli porze suchej ale jest tak naprawdę chłodniej bo przybywają wiatry z północy które sprawiają, że jest bardziej rześko. Tutaj w Cartago gdzie mieszkam jestem na wysokości 1600m a ostatnie dni były tutaj pochmurne i bardzo wietrzne i to dlatego mnie chyba mocno przewiało.

Kuruję się jak zawsze czosnkiem oraz herbatą z imbiru z kurkumą oraz czarnym pieprzem. Kurkuma jest najsilniejszym i najskuteczniejszym antybiotykiem oraz substancją o działaniach przeciwzapalnych. Polecam też sobie taką herbatkę robić codziennie na godzinę przed snem najlepiej. Poza tym od razu stosować w momencie gdy poczujemy, że coś nas gardło zaczyna szczypać czy rozpoznawać pierwsze objawy przeziębienia to pierwsze co kupić duże dawki witaminy C (askorbinian sodu) + przynajmniej 2 razy dziennie czosnek 3 ząbki gryzione tak aby poczuć ostrość i się nawet popłakać :D + herbata z imbiru i kurkumą i czarnym pieprzem tak jak pisałem. Jeśli rozpoznamy pierwsze objawy choroby i będziemy działać tuż po ich zauważeniu to unikniemy często choroby a co najważniejsze wizyt u lekarza i łażenia po aptekach i wydawiania kasy na jakieś bzdurne antybiotyki które się do niczego nie nadają a mało tego zagrażają tak naprawdę naszemu zdrowiu niż pomagają! Także unikniemy wydawania pieniędzy na zbędne leki jeśli zadziałamy odpowiednio szybko to naturalny antybiotyk zrobi w organizmie porządek :)


W kolejnych dniach umówiliśmy się z Olkiem, że spędzimy razem Święta po Polsku! Także on zabrał się za szykowanie Wigilijnych potraw w postaci barszczu z uszkami, pierogów oraz ryby a ja przygotowałem kutię.

24 grudzień 2016 Wigilia


Dziś Wigilia i to już moje 4 z kolei Święta Bożego Narodzenia w Podróży. Pierwsze były na Wyspach Kanaryjskich, drugie w dżungli w Peru, trzecie w Kostaryce i po raz czwarty też będą w Kostaryce ale tym razem po raz pierwszy w towarzystwie Polaka – podróżnika i to nawet z mojego miasta Bielawy !!:D Kto by się spodziewał?

Rankiem wyruszam do miasta San Jose i idę kupić gaz bo mam zamiar pożyczyć kuchenkę kempingową od Cinthii. Mamy z Olkiem zamiar iść w góry niedaleko miasta San Jose także teraz jadę do niego na mieszkanie do San Pedro. Jeszcze rybę ma do skończenia także ja dzwonię do rodziny przez skype i rozmawiamy sobie w Świątecznym klimacie. Jest już grubo po 13:00 także musimy się zbierać jak mamy zamiar znaleźć miejsce na kemping i zdążyć przed zmrokiem.

Jedziemy do centrum miasta a stamtąd na przystanek Tibas gdzie spotykam się z Cinthią i przywozi mi kuchenkę przenośną, koc oraz patelnię żebyśmy mogli odgrzać sobie rybkę i te pierogi. Wsiadamy z Olkiem do autobusu i jedziemy w kierunku miasteczka San Isidro de Heredia gdzie wysiadamy. Potem gdy Olek sprawdza plecak okazuje się, że część oleju mu się rozlała i jest lipabo wszystko tłuste, ale zaraz wszystko ogarniamy, przelewamy Olej do innej butelki i ciśniemy w górę w stronę gospodarstw gdzie na mapie wyszukaliśmy miejsce na kemping. Potem pytamy jakiś ludzi o drogę i nam ją wskazują mówiąc gdzie jest najlepsze miejsce. Docieramy tam i przechodzimy przez drut kolczasty aby wejść na pole które okazuje się doskonałym miejscem z doskonałym widokiem. Jest tu też jakaś parka z psami i grillują obok. Rozbijamy najpierw namioty nasze a potem wyciągamy jedzenie, Olek idzie jeszcze w dół zbocza nad rzekę aby nabrać z niej wody.

Tutaj na górze wieje i coś czarne chmury zaczynają nachodzić ale za namiotami kuchenka jest osłoniona od wiatru także możemy podgrzać naszą pierwszą wigilijną potrawę czyli barszcz z uszkami który smakuje wyśmienicie, potem grzejemy na patelni rybkę co prawda nie karp ale jest to tilapia tutejsza ryba rzeczna. Smakuje wybornie z puree ziemniaczane. Następnie jemy kutię już o zmroku, Olek puszcza kolędy z tableta i śpiewa. Ja nie śpiewam bo nigdy nie lubiłem kolęd tak naprawdę hehe. Pierogi omijamy i zostawiamy je na jutro bośmy się najedli już porządnie w sumie.

Oczywiście wyszły piękne gwiazdy które mogliśmy podziwiać i to w górach tutaj na wysokości ok 1600m.

Potem robimy niesamowite zdjęcia nocne w tym malujemy napis „Wigilia „światłem latarki co do łatwych nie należy, zdjęcia oczywiście jak zawsze naturalne bez żadnych photoshopów czy coś. Wystarczy trochę pomysłowości, latarka i ciemność a dzieją się ze zdjęciami Cuda oj cuda się dzieją! Zdjęcia nocne a raczej eksperymenty i zabawy ze światłem Olkowi się bardzo podobają także wykonujemy ich więcej :) Potem po rozmowach do późnej nocy idziemy w końcu w kimę do naszych namiotów.

Idziemy w stronę tych gór

2 Orły z Polski :D




Olek rozkłada swój namiot

magiczne drzewo



przepiękny Wigilijny zachód słońca
mamy barszcz i herbatkę 


są też pierożki i puree ziemniaczane
Olo grzeje barszczyk z uszkami




Jest wigilijna rybka - Tilapia

jest i kutia
nocny kemping


Wigilia !! Wymalowana światłem latarki :D!!

Stolica Kostaryki - San Jose 


zabawy ze światłem ciąg dalszy

Flagowo

25 grudzień 2016 Niedziela 1 dzień Świąt

Wstaję pierwszy rano wcześnie, noc trochę nie przespana w tym namiocie jakaś taka niespokojna była, nie wiedzieć czemu. Poszedłem rano umyć garnki, po jedzeniu w tym celu zszedłem niżej nad rzekę. Przyniosłem też wody z niej abyśmy mieli co pić, co prawda mamy jeszcze herbatkę ale woda to podstawa – musi być. Wstał potem Olek i też coś mi powiedział, że miał jakąś nie spokojną nockę dzisiaj. Dziwna sprawa, ale co tam – jedzenie wigilijne czeka także pora szamać Świąteczne śniadanko, najpierw grzejemy oczywiście barszcz z uszkami, potem wcinamy pierogów całą masę i jesteśmy pełni. Dziś piękna pogoda i super widoki na miasto San Jose w dole oraz góry w oddali. Potem grzejemy się na słoneczku i odpoczywamy bo tak żeśmy się tym śniadaniem objedli, że każdy z nas sobie znajduje miejsce na drzemkę. Potem po południu przed wyjazdem z gór jeszcze dojadamy się kutią i pijemy herbatkę z miodem.

Nie ma to jak spędzić Święta z Polakiem! Na prawdę po raz 1 raz w podróży tradycyjne Polskie wigilijne potrawy jadłem na Święta. Klimat był niesamowity a potrawy przepyszne i to w plenerze!

Po południu zbieramy się i pakujemy wszystko, schodzimy na dół do wioski i wracamy autobusem do miasta San Jose. Święta Zaliczone super pozytywnie – Git !

rankiem w 1 dzień Świąt budzą nas ptaki

poranna panorama


taaaaaki kemping Świąteczny :)

nasze śniadanko 

Olek za mocno popieprzył swoją porcję barszczu :)



barszcz z uszkami w wersji - outdoor



są pierożnki !

i jest git !


Poniżej film z naszej wigilijnej wyprawy z Olkiem:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz