piątek, 25 września 2015

Praca w Fortuna i Święto Niepodległości

26 Sierpień - 21 Wrzesień 2015

Postanowiłem zostać trochę w mieście Fortuna i popracować aby zarobić może właśnie fortune ;). Nazwa miasteczka nie bez powodu jest taka bo jest ono chyba najbardziej turystycznym miejscem w całej Kostaryce. Leży u stóp wulkanu Arenal 1633 m który w 1968r po 400 latach uśpienia się w końcu obudził i zginęło 87 osób a w jaki sposób to miało miejsce opowiedział mi właściciel domku gdzie wynajmuję pokój. Otóż ten starszy Pan powiedział, że w 68 gdy erupcja miała miejsce to on mieszkał pod samym wulkanem. Większość ludzi zaraz spanikowała i zaczęła uciekać a to było błędem bo wysunęli się na bardziej otwartą przestrzeń i tak się nieszczęśliwie złożyło, że wiatr przywiał gazy z wulkanu i wszyscy umarli w przeciągu sekund!! Gdy to usłyszałem byłem wielce zdziwiony bo nie zdawałem sobie sprawy iż gazy wulkaniczne tak szybko mogą Cię załatwić! Facet natomiast na pełnym rekaksie pozostał przy samej podstawie wulkanu gdzie żadnego wiatru nie było i dzięki temu mogę dzisiaj z nim rozmawiać. Od 1968r aż do 2010r wulkan nie ustawał w erupcjach i codziennej porcji gorącej lawy spływającej po jego zboczu.
Tak jak już wcześniej pisałem postanowiłem porzucić pracę związaną ze sprzedażą wycieczek dla turystów w której wyczułem emanującą tam złą energię. Skupiłem się na drukowaniu ulotek z masażami które każdego dnia roznosiłem chodząc po miasteczku rozdając przechodniom, w sklepach, restauracjach, salonach fryzjerskich itp. Kóregoś dnia udałem się w stronę wulkanu oczywiście autostopem i dojechałem do gorących źródeł i położonym przy nim hotelu "Tabacon" gdzie w recepcji zostawiłem swoje ulotki w języku Hiszpańskim oraz zaprosiłem pracujący tam personel. Od tego hotelu rozpocząłem wędrówkę na piechotę wstępując do kolejnych ekskluzywnych 5 gwiazdkowych hoteli. Już ok gdy byłem zmęczony zaczęła się straszliwa ulewa a ja bez parasola utkwiłem w przy budce strażniczej ochroniarza hotelu ale zaraz zjawiły się dwie wychodzące z pracy kobiety i zapytałem czy jadą może spowrotem do miasta? Powiedziały mi, że tak i mogę się z nimi zabrać. Gdy jechaliśmy tak lało, że nic nie było widać ale jakoś dojechałem pod supermarket przed miastem skąd złapałem kolejnego stopa już pod sam dom gdzie mieszkam. Dodam, że jak dziś wychodziłem roznosić ulotki to w jednym z pobliskich hoteli niedaleko gdzie mieszkam jego właściciel chciał od razu masaż tak więc wymasowałem jego bolące plecy i policzyłem sobie za to 13 000 colon (91zł) bo tyle tutaj biorę za każdy masaż ale oczywiście cena do negocjacji. W całym miasteczku takie właśnie są stawki za masaże i to te najtańsze bo ceny idą w górę. Ja ustaliłem sobie cenę 13 tysięcy czyli 25$ i tego się będę trzymał ;)

Kolejnego dnia zacząłem tam gdzie skończyłem przy hotelu "Volcan Logde" i oczywiście piechotą w dół wstępując do innych. I na koniec gdy już byłem w miasteczku "Zeta" jakieś 2 km od Fortuna załapałem kolejnego klienta na masaż który chciał oczywiście u siebie w domu. Dostałem najpierw posiłek ryż z tuńczykiem i kurczakiem a potem wykonałem masaż jak to tradycyjnie miało miejsce na łóżku pacienta no bo przecież swojego przenośnego nie posiadam. Pacient zadowolony i wymasowany z użyciem olejku migdałowego i umówił się na kolejną sesję na następny dzień.

Jakieś kilka dni wcześniej miałem jedną pacientkę z bólem stóp - właścicielkę małej knajpy i tak się z nią dogadałem iż obniżę jej cenę za masaż gdy przyrządzi mi obiadek bo akurat mi się zgłodniało straszliwie;). Oczywiście do kompromisu doszło i najadłem się niesamowicie i potem z pełnym brzuchem wykonywałem jej terapię.
Chodząc po miasteczku i rozdając ulotki odkrywałem jego nowe okolice oraz poznawałem wielu ciekawych ludzi i nowych znajomych ale potem stała się rzecz straszliwa. Mianowicie gdy robiłem totalny format swojego telefonu po przywróceniu danych okazało się iż nie mogę aktywować mojego Kolumbijskiego numeru whatsapp bo nie mam roamingu!! Mało tego ten numer z Kostaryki do kontaktu telefonicznego który wydrukowałem na ulotkach okazał się niepoprawny! Był tam jeden błąd którego nie sprawdziłem także wszystkie ulotki które rozdawałem w miasteczku, hotelach, sklepach i ludzią na ulicy były wydrukowane na darmo! Jak mogłem być tak głupi i nie sprawdzić dokładnie tego numeru do dzwonienia przed wydrukowaniem? Straciłem pieniądze, czas i energie przez te 10 dni roznoszenia ulotek zupełnie na darmo! Wkurzony jestem niesamowicie bo być może ludzie dzwonią do mnie ale się nie dodzwonią niestety, no i mnóstwo znajomych na moim whatsapp z Kolumbii też z nimi nie pogadam. Postanawiam używać mojego Polskiego numeru jako whatsapp bo działa mi w roamingu tak więc mogę dokonać aktywacji programu i rozsyłam moim znajomym mój nowy numer whatsapp. Dokonuję też korekty ulotek i następnego dnia ponownie roznoszę po miasteczku Fortuna a gdy ludzie się upominają mówiąc, że już mają muszę wyjaśniać, że to całkiem dwa nowe numery a tamte co im dałem wcześniej aby do śmietnika je wyrzucili.

Spędzam kolejne dni pod supermarketem "Supercristian" gdzie rozdaję przechodzącym osobą ulotki ale nie tylko rozdaję ale też wyjaśniam mówiąc iż jest najtaniej w mieście informując o moich promocjach. Lepiej z każdym człowiekiem nawiązać krótki kontakt czy rozmowę aby wyjaśnić co się oferuje i uśmiechać przy tym  do pięknych dziewczyn i kobiet co oczywiście one odwzajemniają do rozmawijącego z nimi przybysza z dalekich krain. Gdyby tylko rozdawać ulotki i nie poświęcać ludziom chwili na rozmowę to przyniesie to mniejszy efekt dlatego iż nie zwracają na Ciebie uwagi i nie są w stanie Cię zobaczyć i przyjrzeć się Tobie i wiedzieć z kim mają do czynienia.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Polka - Kinga która mieszka niedaleko miasta Fortuna i też jest terapeutką robiącą akupunkturę. Miałem zapisany jej numer w telefonie bo podarowała mi go pewna osoba jakiś czas wcześniej na mieście. Gdy zadzwoniła więc do mnie Kinga i jak jej odpowiedziałem po imieniu to była wielce zaskoczona. Zainteresowana jest terapią na bark bo odczuwa tam jakieś bóle i postanowiła się ze mną umówić w mieście.

Jakoś za dwa dni ustawiliśmy się przy supermarkecie gdzie rozdaję przechodniom ulotki i ukazała mi się w pewnym momencie kobieta w średnim wieku bardzo sympatycznie wyglądająca, o ciemnych oczach już gdy miałem dać jej ulotkę zaczynając po Hiszpańsku ona do mnie "Cześć Kinga" byłem z miejsca zupełnie zaskoczony bo nie wyglądała mi na Polkę a bardziej jak kobietę stąd. Zaprosiła mnie na kawę do pobliskiej restauracji gdzie pogawędziliśmy sobie i dowiedziałem się, że pochodzi z Głogowa z Polski i mieszkała przez długi czas w USA ale zakochała się w Kostaryce i mieszka już od ok 10 lat w tym kraju wraz ze swoim mężem. Opowiadałem jej o mojej podróży  od ponad 2 lat i 3 miesięcy autostopem po świecie. Mieliśmy zaledwie pół godziny na pogawędkę bo umówiła się z mężem w jakiejś restauracji. W krótce się ze mną skontaktuje w celu terapii.
Podczas kolejnych dni spędzonych pod supermarketem z ulotkami spotkałem pewnego faceta który jest właścicielem Peruwiańskiej restauracji i zapytałem go czy nie ma czasem pracy dla mnie i  od razu  odpowiedział mi "claro amigo mas tarde me llamas y hablamos" co znaczy "jasne przyjacielu zadzwoń do mnie wieczorem i pogadamy". Gdy prawie skończyły mi się wszystkie ulotki już nastała wieczorna pora i zadzwoniłem do Peruwiańczyka i umówiłem się z nim w jego restauracji "Cevivche del Rey" na 19;00 i udałem się tam o tej godzinie. Zobaczyłem ładny kolorowy wystrój restauracji z zawieszonymi tam Peruwiańskimi recznymi wyrobami tekstylii. Zaprosił mnie do kuchni gdzie poznałem gotującą tam młodą kucharkę i patrzyłem jak się przyrządza sosy i smaży mięso oraz ceviche. Potem zapytałem szefa od kiedy mogę zacząć pracę jako pomocnik kuchenny to powiedział mi że od tego piątku i płaci za 8h dziennie i sześć dni pracy w tygodniu 140 000 colonów (983zł) co dwa tygodnie bo tak tutaj się płaci w Kostaryce a nie tak jak u nas co miesiąc więc pieniążki otrzymujemy 15 i 30 każdego miesiąca. Wychodzi na to, że przez miesiąc mogę zarobić ponad 1800zł co w mojej autostopowej podróży przy minimalnych wydatkach i tak jest to majątek no i może ktoś będzie chętny na masaże dodatkowo bo w ostatnich dniach nie miałem pacientów.

11 - 20 Wrzesień 2015 ( Praca w Restauracji Ceviche del Rey)

Czemu tak krótko? O tym napiszę potem a najpierw jak się wszystko zaczęło otóż przyszedłem w piątek ubrany do pracy w długie spodnie, moje buty trekkingowe, czystą koszulkę i z kapeluszem na głowie aby włosy nie powpadały do jedzenia. W pracy spotkałem dwóch kelnerów-barmanów Santosa i Felixa oraz w kuchni dziewczynę Marię i jej koleżankę Marci obie one pochodzą z Nikaragui i już od jakiegoś czasu pracują tu w Kostaryce. W kuchni rozpocząłem naukę czyli patrzenia się jak kucharki przyrządzają posiłki, podawałem im różnego rodzaju miski, robiłem sałatkę, zmywałem sterty naczyń i nauczyłem się robić tzw "kauzę" czyli puree ziemniaczane włożone od spodu do okrągłej foremki z warstwami krewetek, awokado i majonezu które jest przykryte kolejną warstwą puree oraz na wierzchu plasterkiem jajka, czerwoną papryką i oliwkami. Rzeczywiście jak to ma miejce w restauracji smaży się frytki i mięso na starym oleju który jest ciągle podgrzewany i wyłączany przez 11 godzin dziennie przez 7 dni co najmniej! - Masakra.
 Fajnie, że załapałem prace w kuchni bo oferowany jest dla pracowników jeden posiłek dziennie, który przyrządza moja koleżanka a mało tego gdy się gotuje i przyrządza to można sobie podjadać sporo z resztek które zostają na patelni. Tego właśnie mi brakowało chyba - pracy w której sobie można za darmo jeść a że ostatnio mi się schudło to akurat jak znalazł ;).

Odwalałem też  brudniejszą robotę poza kuchnią bo były do oczyszczenia kałamarnice i ośmiornice także po założeniu gumowych rękawiczek czyściłem wnętrzności tych kalmarów co do przyjemnych nie należało ale nawet się ucieszyłem, że teraz przynajmniej wiem jak oczyścić i przyrządzić te tzw. "Owoce morza" które zawsze lubiłem jeść a nawet łowić czasami jeszcze podczas wakacyjnych wyjazdów do Chorwacji. Wtedy tylko łowiłem i wypuszczałem natomiast teraz gdy przyjdzie mi jakieś złowić to od razu powędrują na patelnię ;). Cieszę się z tego nowego doświadczenia kucharskiego. Pomagałem też przyrządzać "Ceviche" czyli te typowe Peruwiańskie jedzenie morskie zmiksowane z rybą i owocami moża które jest przyprawiane sokiem z cytryny pieprzem, solą oraz cebulą.

piękny zachód słońca i widok na wulkan Arenal 1633m który jeszcze niedawna bo do 2010r wyrzucał z siebie lawę !
w kuchennej pracy

jako pijany barman

i z pijanym barmanem

przyrządzam jedzonko

15 Wrzesień 2015 Środa (Święto Niepodległości)

Dziś udałem się na miasto bo słyszałem iż jest organizowana parada z okazji święta niepodległości. Kostaryka w 1821 i wraz z sąsiednimi republikami weszła w skład Stanów Zjednoczonych Ameryki Środkowej. Od 1839 jest niezależną republiką. W 1871 przyjęta została konstytucja Kostaryki, która była później kilkakrotnie poprawiana.

Oczywiście dzień ten jest dniem wolnym od pracy ale nie dla mnie bo ja na drugą mam być w restauracji ale zapewne do tego czasu impreza się już zakończy. Wyszedłem więc na ulice przed 10 rano i udałem się niżej placy głównego gdzie już policja zabezpieczyła drogę  żółtymi taśmami. Na drodze już ustawione grupy uczniów wyposażone w różnego rodzaju instrumenty takie jak bębny, cymbały i przepiękne kolorowe stroje w barwach flagi Kostaryki. Dzieciaki od tych większych do najmniejszych niektóre niosące flagę inne zaś wykonujące tańce. Wygląda to bardzo kolorowo i pięknie i w każdej grupie inny styl odzieży i odmienny również styl muzyki. Postanowiłem nagrać z tego wydarzenia film aby jakoś pokazać to bardziej na żywo i w ruchu. Były też ładne młode dziewczyny pięknie tańczące i uśmiechające się za każdym razem gdy przy nich byłem – tak wszystkie dziewczyny lubią Gringo z Polski J Nawet jeden z małych chłopczyków niosiących te kolorowe parasole zapytał mnie „a to nie Pan proponował masaż mojej mamie?” hahah już mnie tutaj wszyscy znają w miasteczku. Tak więc  święto niepodległości przbiegło bardzo muzycznie i bardzo kolorowo w udziałem pięknych dziewczyn i bardzo pokojowo w dobrej energii bez nie potrzebnych wytykania czyiś win z przeszłości. Dodam, że Kostaryka nie posiada Armii tak więc jedynymi stróżami prawa i porządku jest tutaj policja.

maluchy trzymające flagę Kostaryki

jest i baba jaga !

młode tancerki





Piękne tancerki w barwnych strojach




chronić Ziemię!!

jest i dyrygeny


laski obracające laskami :D !



taki tir prosto z dżungli

Film z wydarzenia:
Przez kolejne dni chodziłem sobie do pracy na godzinę 14:00 i kończyłem po 22;00. Restauracja ta jest położona zaledwie 6 minut pieszej wędrówki od miejsca w którym płacę za pokój. Nauczyłem kucharki przeklinać po Polsku i było bardzo zabawnie gdy jedna z kucharek zaczęła powtarzać Polskie przekleństwa ;). Ryba którą przyrządzamy nazywa się "Corvina" a że "C" w Hiszpańskim to jak u nas "K" tak więc wymawia się "Korwina" ale ja wynalazłem oczywiście lepszą nazwę "Kurwina !" I było genialnie gdy Marci też zaczęła tak ją nazywać ;). Był też w weekend inny dodatkowy kelner który okazał się być Gejem i w ogóle zaczął do mnie tam coś gadać w stylu podrywać mnie kurwa! Ja mu powiedziałem bardzo spokojnie co o tym myślę, że ja to tylko z dziewczynami tylko także może o tym zapomnieć. Do następnego weekendu go nie było go na szczęście w restauracji. Gdy się pojawił zaczął coś tam znowu z tymi swoimi głupimi gadkami to mu powiedziałem, że ma szczęście bo ja jestem akurat spokojny ale też mam swoją granicę wytrzymałości i jak mu dałem do zrozumienia o tym, że w Polsce i w Europie już dawno by dostał po ryju za takie gadki to się uspokoił.

Wyszła taka sytuacja iż kucharki chciały żebym ja pracował po 11 h dziennie tak jak one w kuchni ale ja powiedziałem, że nawet nie ma takiej opcji bo miałem pracować 8h. Poza tym używam mój wolny czas przed pracą na roznoszenie ulotek oraz na spokojne gotowanie obiadku i relaks. Mianowicie szefa nie ma aktualnie a czuje, że kucharki chciałby sobie ulżyć i zaprzęgnąć mnie do dłuższej roboty za którą nikt mi nie zapłaci bo jak przez przypadek mi się wygadała kucharka pierwszego dnia w pracy - właściciel nie zapłacił jej za 3 godziny pracy i to każdego dnia! Takvwięc teraz sobie skojarzyłem i wiedziałem iż nie mam zamiaru robić dłużej niż 8 godzin dziennie. Jak mnie zwolnią to nic się nie stsnie bo tu jest tyle pracy wokół, że zawsze coś się znajdzie a nawet lepszego niż dosyć stresująca praca w kuchni.

Szefa nie było przez ostatnie 4 dni ale przyjechał w Sobotę i postanowiłem z nim pogadać i wyszło na to, że będę pracować do jutra czyli Niedzieli i zapłaci mi za osatanie 5 dni oczywiście bo za poprzednie 5 już otrzymałem.

W niedzielę więc udałem się na ostatni dzień do pracy i wcale nie w takim złym humorze bo wiem, że tak miało być właśnie i akceptuję to z pokorą. Zdaje sobie sprawę, że to tak na prawdę nie ma znaczenia a tym bardziej iż jestem wolnym człowiekiem i mogę pracować sobie gdzie ickiedy tylko zechcę i nic nie muszę. Jak każdy z nas - "nic nie musimy" my tylko sobie wmawiamy do naszej głowy, że coś musimy ale prawda jest taka iż myślimy w ten sposób bo niby nie ma innego rozwiązania. To jest nieprawdą bo wszystko jest możliwe a ograniczenia które sobie sami zakładamy to przez strach który też jest nam wpajany i zaszczepiany przez społeczeństwo, media i nawet najbliższych znajomych. Boimy się, że coś stracimy i chcemy dalej w tym bezmyślnie tkwić nawet jeśli wewnętrznie czujemy się rozdarci, smutni i bezsilni. Nie ma co się martwić przez zmianami związanymi z utratą bo gdy coś tracimy zaraz coś innego zyskujemy i zazwyczaj jest tak, że jest to o niebo lepsze niż poprzednie. Także strachy pod pachy i nie ma co się bać a ruszyć w kierunku który wyraźnie nam podpowiada nasza intuicja i zacząć pozytywne zmiany w naszym życiu ;)
Peruwiańczyk powiedział, że zapłaci mi w ten sam dzień w którym miałem skończyć pracę ale jednak kazał mi przyjść w poniedziałek po zapłatę także przyszedłem w ten dzień ale musiałem pofatygować się dwa razy aby odebrać zapłatę. Praca w restauracji " Ceviche del Rey" - zakończona co i tak uważam za niezłe doświadczenie i nie małą zapłatę w postaci 180$ a że teraz przeliczam wszystko ostatnio na Polskie to wychodzi nie mała kwota. Pora wracać do mojego roznoszenia ulotek na masaże i oczekiwać na klientów ale chcę oczywiście ogarnąć kolejną pracę podstawową a dodatkową mogą być masaże bo jak narazie nie ma chętnych tzn. Byli ale piszę tu o ostatnich dniach, że nikt się nie zjawił.
Kolejne dni spędzam więc pod marketem "Super cristian" mówiąc do ludzi tradycyjnym podrowieniem Koataryki czyli "Pura Vida - czyste życie" lub "Acachete" ;). Zatrzymuję piękne kobiety które uśmiechając się z przyjemnością biorą moje ulotki i wysłuchują co mam do zaoferowania. Fajnie jeszcze byłoby gdyby tak się większość z nich ze mną skontaktowała ;).

22 Wrzesień 2015 Wtorek

Moja przyjaciółka z Australii którą poznałem dzięki mojej pracy z masażami zaprosiła mnie dziś na jakąś kolację którą organizuje jej koleżanka. Spotkałem się z Breen o 17;00 w biurze turystycznym w którym pracuje i poszliśmy do pubu na przeciwko gdzie poznałem jej znajomą o imieniu Taresa. Pochodzi z USA ale już dwa lata mieszka w mieście Fortuna. Czekamy na dwójkę kolejnych znajomych i w międzyczasie pijemy piwko które już wcześniej zakupiłem. Potem gdy podjeżdza dwóch chłopaków ładuję się z dziewczynami na tył i jedziemy do domu Taresy na chwilę gdzie zapalamy fajkę pokoju a następnie jedziemy kawałek niżej do domu kolejnych znajomych. Są tam dwie blondynki - jedna to Pani średnim wieku z USA a druga to Bułgarka Diana z mężem który jest Kostarykaninem. Kobiety rządzą w kuchni i przyrządzają jedzenie a my siadamy na zewnątrz i gawędzimy. Dostajemy wszyscy wino sangrię i popijając cieszymy się pyszną kolacją w postaci sałatki z nachosami oraz zapiekanki z warzywami i serem ;). Potem wychodzi niesamowita sprawa bo tutaj w Kostaryce na Penisa mówi się "Picha" co wymawia się Picza! Jak ja im powiedziałem, że w Polsce Picza to tak się mówi na Pochwę to zapanowała niesamowita radość. Wznosiliśmy toast po Polsku "na zdrowie" i przez cały czas już zapadały co jakiś czas słowa "Picza czy Piczka" hahah tak się ubawiłem a nawet film mi się udało nakręcić z tego wieczoru;

Potem potańczyliśmy trochę ale w kole podtrzymując się wzajemnie no bo nam się już trochę popiło w sumie. Potem na piechotę wróciliśmy z Breen do miasteczka a jej koleżanka ze swoim znajomym. Wieczorek więc był bardzo miły - pyszne jedzonko i miła atmosfera. Jednym słowem - w piczę ten wieczór heheh ;)


domówka

joł

"Smile"






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz